poniedziałek, 9 maja 2016

PRZECZYTAJ OPIS, WAŻNE. Kinda. Much fun tho.

Tytuł: 

Paringi: ?

Opis: Nie mam bladego pojęcia czym to może być i czym będzie. Powstało tyle, to wizja, jaką miałem. Mam ochotę całą resztę powierzyć wam. W komentarzach napiszcie co chcielibyście tu przeczytać, na co macie ochotę, jak to dalej poprowadzić, jakie postaci tu wpleść, jakie relacje zbudować. Jaki dać tytuł, jak długie i ile zrobić rozdziałów.. Chcę, żeby wszystkie decyzje były podjęte przez was. Smutno mi trochę, bo niewiele się tu ostatnio dzieje, może to też trochę moja wina. W każdym razie plan jest taki jak powyżej, liczę na to, że zdobędziecie się na trochę inwencji i pokażcie, że czytacie chociaż trochę te moje skrobanki. Much love as always.


Drobne, ostrożne kroczki znaczyły kolejne przestrzenie niepewnej powierzchni dachu.
Słońce dopiero budziło się do życia, rudy, prawie różowy blask oplatał budynki, cucił sny. Blachy ponad domostwami połyskiwały z zapałem, wzmacniając siłę świeżych promieni. Dusze powoli wyzierały przez rozchylone okna, cały świat przeciągał się leniwie, głaszcząc kota na kolanach.
Mgły opadły nisko, uciekły w góry, tam, gdzie nikomu nie przeszkadzała ich obecność. Zabudowa rozjaśniła się, uliczki zalśniły słonecznym oddechem, pokryte cukrową warstwą gładkiego lodu, nad którym unosiły się zwiewne chmurki przejrzystej pary.
Wiatr rwał się co jakiś czas, niby koń smagany ostrogami. Kulił się, zataczał, w pełnym pędzie obijając o budynki i gnąc wiekowe drzewa klonu.
Rudy kot przechadzał się właśnie po ceglanych dachówkach, w pewnym momencie stanął na brzegu rynny, zmrużył oczy, wyprężył się mocno, ostatecznie drobiąc chwilę w miejscu, czyszcząc prawą łapkę i zawracając, jak gdyby cała wyprawa na skraj dachu była tylko pretekstem, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza i spojrzeć jak piękny widok skąpany w rumianej jasności roztacza się z tego miejsca.
Przysiadł cicho w wygodnym załamaniu dachu, obserwując z zainteresowaniem drobne zwierzę, wędrujące właśnie obok jego osoby. Rudzielec przystanął, zerknął od niechcenia na podejrzanego osobnika, ziewnął i zakręcił się w miejscu, układając przy udzie chłopca. Mógł poczuć jak pracują jego drobne płuca, jak futrzak mruczy cicho, w rytm spokojnych oddechów. Ostrożnie położył dłoń na grzbiecie rudzielca, przesuwając chudymi palcami wzdłuż jego drobnego korpusu. Kociak z zadowoleniem zamiauczał.

- Jaki Ty jesteś spragniony czułości, maluchu.. nikt Cię nie kocha, hm? - zwierzak potarł z pasją czubkiem łba o wnętrze dłoni chłopca, rozumnie pomrukując.

Na twarz Jeongguka wpłynął pobłażliwy, jednak całkiem przyjazny uśmiech.

- Jeśli pójdziesz ze mną, będę Cię kochał. - dodał chłopak, rozczesując molestowaną przez podmuchy ostrego wiatru czarną grzywkę.

Kot przeciągnął się, wstał i zaczął leniwie łasić się do boku ludzkiej kreatury. Zaraz jednak odszedł kilka kroków od chłopca, usiadł, oblizał futerko, po czym powędrował w dół krzywego sklepienia domu, zeskakując po kilku żelaznych konstrukcjach, przebiegając przez szereg betonowych stopni i znikając w głębi pierwszej uliczki na lewo.
Chłopiec westchnął bez słowa i sam zwlókł się z nagrzewających się po nocy dachówek.
Stanął jeszcze wyprstowany, zmrużył powieki, patrząc prosto w rdzawą tarczę wschodzącego słońca. Czas po raz kolejny rozpocząć wielkie poszukiwania. Miłość sama się nie znajdzie.
Podążył szlakiem wyznaczonym wcześniej przez kota, nieco topornie wylądował na kamieniach kształtujących chodnik, po czym wcisnąwszy dłonie do kieszeni spodni ruszył przed siebie, w nikomu nie znanym kierunku. Para znad ulic powoli przeistaczała się w klarowną przestrzeń powietrzną, słońce roziskrzało każde załamanie w ciągłości powierzchni. Po kilku minutach leniwego marszu dotarł do centralnej części miasteczka; niewielkiego placu, gdzie dumnie prężył pierś wiekowy dąb, wokół którego w ciepłym blasku dryfowały nieco podniszczone ławki z ciemnego drwa. Jedną z nich okupował zmarnowany, brudny mężczyzna w wątpliwym stanie trzeźwości. Przypuszczalnie spał.
Jeongguk pokręcił głową z politowaniem, mijając zaśmierdłe ciało i kontynuując wędrówkę dalej, w górę miasta, zbliżając się do stromego podejścia przeciętego przez smukłą wstęgę miejskiej rzeki.
Przystanął na chwilę na szczycie łuku mostu.
Mocny, zimny podmuch wiatru uderzył w jego twarz, rozwiewając gwałtownie czarne kosmyki. Wiosenna kurtka załopotała dźwięcznie, przypominając skrzydła rozespanego ptaka, szykującego się do pierwszego lotu po wyjściu z ciepłego, bezpiecznego gniazda.
Zaczerpnął głęboki, filtrujący spróchniałe płuca wdech. Tlen uderzył do głowy, przyprawił go o przyjemne zawirowania błędnika. Uśmiechnął się szeroko, mrużąc powieki łzawiących od chłodu oczu.
Po chwili kontemplowania budzącego się świata, poczuł przy kostce ruch. Niespiesznie zwrócił twarz w kierunku własnych butów, już po chwili rozpromieniając się i ukazując szereg bielących się, prostych zębów.

- Czyli oficjalnie mam się do Ciebie zwracać "kompanie"? - zachichotał cicho kucając obok małej, rudej kulku łaszącej się do jego buta.

Pogładził czule szorstkie futerko, po kilku chwilach oswajania malucha chwytając go w okolicy żeber, unosząc i układając w ramionach jak niemowlaka. Kot zamiauczał cicho, zmrużył oczy i zaczął spokojnie pomrukiwać, w reakcji na palce chłopca czochrające jego nagrzany brzuch.

- Miłość odnaleziona. - mruknął sam do siebie i zawrócił, niosąc leniwego pupila na rękach, niezobowiązująco przeczesując rdzawe futerko zwierzęcia.

- Powinieneś być człowiekiem, kompanie. - dodał jeszcze przymilając nos do ucha rudzielca, na co ten wzdrygnął się i odsunął niechętnie, przyciskając miękką łapkę do policzka czarnowłosego.

Słońce zalało mieścinę całkowicie, rozpalając każdy budynek, każdy pojedynczy liść dębu i klonów.
Dusze ruszyły w tan z losem, szukając na nowo tego, co zalega na dnie serc i pcha ich co dzień do wysiłku i poświęcenia.


Do przeczytania! - Gabriel 



14 komentarzy:

  1. Om...
    Powiem tak.
    Czytając to miałam wrażenie, że czytam scenariusz anime. Znaczy... To miał być komplement i pewnie mi nie wyszedł ;;;
    Ale miał!
    To było... Wprowadziło taki magiczno-elegancko-historyczno klimat.
    Nie. Nie umiem wyrażać zachwytu, ale się staram.
    Ummm... Przez ten anime klimat, pomyślałam sobie "Jej, fajnie by było, jakby ten kot się zamienił w człowieka". Ale to magia, więc wiem, że raczej ci to nie przypasuje i rozumiem to.
    Pomyślałam też, że chciałabym tu V, jako bardzo szaloną postać. Dobrą, ale cholernie szaloną, taką, że aż człowiek się za głowę złapie.
    Ale to są jakieś moje pierwsze myśli, więc po prostu poczekam na kolejny rozdział ^^
    Weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham mocno, będzie człowiekiem i będzie dziki Fał. Dopisane do listy życzeń ❤
      Much love

      Gabi

      Usuń
  2. Nie wiem co to ani co się będzie dalej działo ani w ogóle nic ale chcę ; __ ;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Podoba mi się pomysł powyżej, więc się podpisuję, hehe. Pragnę grubego mindfucka ze strony Jeongguka kiedy będzie próbował zrozumieć co właśnie zaszło XD

      Usuń
    2. Już trzy osoby są za zmianą kota w człowieka, plus ja to cztery. To będzie na sto procent XD love u bunny

      Gab

      Usuń
  3. Też chcę zmianę kotka~~~
    + jakiś śpiewak z ulicy XD (prooooszę)
    Weny ~~

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Gabi bierze rozbieg przed comebackiem w stylu Hello Bitches ^^

      Usuń
    2. hahaha, no jak tak, to ja grzecznie poczekam ;p

      Usuń
    3. Ja mam szczerą nadzieję, że ten comeback będzie chociaż w połowie tak zajebisty [*] przepraszam, jestem glutem lately, wrócę jak będę żywy

      Gab

      Usuń
  5. O ranyy *o*
    To było po prostu super, ja... Wow!
    Jestem tu pierwszy raz, i szczerze, to bardzo się cieszę, że tu trafiłam!
    Wow, nie mogę nic innego wykrztusić z siebie *Q* <3
    Weny i pozdrawiam!~

    OdpowiedzUsuń
  6. Ile to już czasu minęło ¥~¥...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra, teraz to ja się muszę włączyć ;₩; Mam nadzieje,że jedyny powód tego, że nie piszesz, to brak weny, nic gorszego. Oddani czytelnicy czekają cierpliwie, powodzenia w powrocie ;)

    OdpowiedzUsuń