środa, 23 grudnia 2015

"Czarna kawa" - free writing

Tytuł: "Czarna kawa"

Opis: Poczułem chęć przelania niejednoznacznych emocji na opowiadanie. Abstrakcja; nie jest związane z jakimkolwiek zespołem czy fandomem, tylko z moimi odczuciami. Zróbcie z nim co chcecie. Zapraszam.


Zimny, intensywny napój rozlewał się w jej gardle, wpadał do przełyku, dalej przez cały układ trawienny. Lubiła myśleć z czego się składa, mieć za paznokciami to, że jest stworzona w swoiście fantastyczny sposób, że wszystko działa w niej jak w szwajcarskim zegarku. 
Zerknęła beznamiętnie na zegar na ścianie. Kto teraz wiesza zegary na ścianach.. Lubiła wracać drobnymi gestami do perliście radosnych momentów swojego życia. Jej mama wieszała zegary na ścianach. Czemu ona miałaby tego nie robić?
Niezdecydowane płatki śniegu obracały się za oknem w powolnym polonezie, rytmicznie zataczając kolejne kręgi przed opadnięciem na mokrą trawę. Pogoda była niezdecydowana, na granicy dwóch światów, kołysała się pchana fenami i borami. 
Kawa znów wpłynęła do jej ust. Uwielbiała czuć jej gorzki, chłodny smak na języku. Sprawiał jej więcej radości, niż słodycze, czy przekąski. Czuła, że żyje. 
Dostrzegła go kroczącego przez błotniste kałuże i skaczącego z jednej płytki chodnikowej na kolejną. Uśmiechnęła się pod nosem i przeczesała zmęczone włosy. 
Zatrzymał się przed jej oknem i zastukał poczerwieniałymi kostkami. 
Wstała z sofy, odstawiając filiżankę na stolik i podeszła do szyby z promiennym uśmiechem. Odpowiedział jej tym samym, przyciskając usta do szkła i zostawiając na niej wilgotny, zaparowany odcisk. Zaśmiała się pod nosem, kręcąc z rozbawieniem głową i przesłaniając smukłymi palcami szeroki uśmiech, który wykwitł na jej malinowych ustach. On pomachał jej energicznie, nasunął czapkę głębiej na czoło i oddalił się w dziecinnych podskokach. Przez chwilę jeszcze wyglądała przed uchylone okno, aż opuszki jej palców pobladły i nieco posiniały, a szyba zderzyła się powoli, lecz ciężko z framugą.
Wracając na swoje dotychczasowe miejsce chwyciła naczynie z płynną kofeiną, wlewając w siebie naraz pozostałą weń zawartość. Oparła się wygodnie o miękki mebel, kilka razy poprawiła swoją pozycję, w końcu zawieszając spojrzenie na suficie i dokładnie badając wzrokiem jego fakturę. Uśmiechnęła się do siebie, sama nie wiedząc czemu. To przez niego? Ostatnio często czuła nieuzasadnioną radość.. to pewnie zauroczenie. Mama często powtarzała, by nie mylić go z miłością. Ale w sumie co to za różnica.

Kolejny dzień, kolejna cisza w czterech ścianach. Pisała dużo, dla siebie i najbliższych, nie chciała chwalić się pomysłami. Chyba za bardzo bała się, że ktoś je sobie przywłaszczy. Nie chciała swoich myśli u kogoś, z kim nie ma nic wspólnego.
Gorzki płyn parował z zielonego, wąskiego kubka. Spiła powoli łyk gorącej herbaty i wróciła do zapisywania gęsto pożółkniętych, kruchych kartek starego papieru. Lubiła go. Mogła w prawdzie kupić normalny zeszyt. Ale te zostały po mamie, ona nigdy ich nie dokończyła. Czuła z nimi jakąś niepisaną więź. Lubiła zostawiać w nich kawałki siebie. 

Świat gasł. Papużki poznikały z ulic a światła przymglonych latarni co jakiś czas potęgowały swój blask, inicjując miejską noc. Rutyna zasypiania nie do końca jej pasowała, ściany dudniły nad jej głową, kurcząc się i zapadając. Odnosiła wrażenie zamknięcia, nie lubiła tego, nawet bardzo. Wtedy myślała o jego dłoni, o jego ciepłych ramionach. Starała się odegnać buszujące po kątach demony i zastąpić je jego promiennym, jasnym uśmiechem. To zawsze działało. Zadowolona i nieco pewniejsza siebie decydowała się na porzucenie świadomości i otulenie się ciepłym kocem snu. 

I znów przygotowywała kawę. Wyglądała przez okno, szukała jego bystrego spojrzenia. Jeszcze za wcześnie, przyjdzie później. Odłożyła filiżankę gorącej gorzkości na stoliczek, tuż obok kilku połowicznie zapisanych stronic. Nie dostrzegła, kiedy do jej małego schronienia wszedł intruz. Niemalże podskoczyła, kiedy wreszcie zauważyła uśmiechniętego, nieco skrępowanego mężczyznę drobnej postury z torbą przewieszoną przez ramię i białą kopertą w dłoni. Wręczył jej uprzejmie przesyłkę, skłaniając się nisko, na co ona odpowiedziała równie głębokim skinieniem. Pomachała mu z szerokim uśmiechem wykwitłym na ustach. 
Ale tak naprawdę bardzo nie lubiła odbierać rachunków od listonosza. 
Zaabsorbowana lekturą kolejnych wyliczeń wartości zużytych przez nią dóbr, ponownie przegapiłaby czyjąś obecność. Do okna stał już przylepiony jej ulubiony uśmiech. Zerknąwszy nań poderwała się skocznie i dobyła szklanej ściany w kilka sekund.
Nie był sam. Jej uśmiech pobladł. Sama nie rozumiała dlaczego.
Dwie dłonie - jedna jego, druga kogoś, kogo widziała pierwszy raz. Ten drugi też wyglądał na miłego, ale nie chciała go lubić. Poczuła do niego wielki żal i wcale nie chciała na niego patrzeć. Uśmiechnęła się szeroko i pomachała do wąskich, zmrużonych oczu za oknem. On bez namysłu podniósł wolną dłoń, wskazując z podekscytowaniem na zdobiącą ją biżuterię. Na palcu serdecznym tkwił prosty, błyskotliwy pierścionek, na który po chwili opadło kilka płatków bieli. Czuła, że jej policzki były bardzo czerwone, wiedziała o tym. Wiedziała, że oni też to widzą. Zaklaskała w dłonie, kiwając z radością głową. On pocałował tego drugiego w policzek i szeroko się do niego uśmiechnął. Był taki radosny. 

I znów przygotowywała kawę. Ściany dudniły jak nigdy. Nie chciała dzisiaj spać, bała się. Straciła swoją tarczę i byłą narażona na dużo nieprzyjemnych czynników zewnętrznych.
Napój parzył jej przełyk, spływał dalej, ognił żołądek. Ta czerń dziwnie ją zalewała, z każdym łykiem miała mniej przestrzeni na oddech. 
Widok za oknem był zwyczajny. Latarnie mrugały niejednorodną, bladą łuną, ostatnie kroki zmierzały po chodniku do swojego schronienia.
Mróz przeszył srebrzystym ostrzem płytsze z błotnistych kałuży.
A ona cieszyła się, że jej łzy milczą. 


Do przeczytania! - Gabriel.



3 komentarze:

  1. Bardzo fajny nastrój... taki melancholijny.
    Podoba mi się.
    Świetny tekst, czekam na następne :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oppa, Ty chyba naprawdę chcesz mojej śmierci.
    Może nie feelsowałam tutaj tak bardzo, ale teraz podziwiam Cię jeszcze bardziej~~
    Jeeejku, Twój zasób słów sprawia, że moja szczęka dosłownie opada!
    Bardzo chciałabym kiedyś pisać chociaż w połowie tak dobrze, jak Ty.
    W dodatku historia skupia się wokół mojego ulubionego napoju i mojej pasji - pisania.
    Aż się wzruszyłam >///<
    Mało tekstów uderza w moje serduszko na tyle mocno, abym się wzruszyła, albo uroniła łzę, a jednak tutaj coś się stanęło, hehe.
    Naprawdę umiliłeś mi ten dzień i święta :c
    Uwielbiam czytać coś, co mnie inspiruje ♥ To zawsze poprawia humor~
    Czekam na kolejne historie i życzę Ci bardzo dużo weny~
    W ciągu tej przerwy świątecznej napisz coś dla swojej dongsaeng, aby jeszcze bardziej ją zainspirować i wprawić w osłupienie, hehe.
    Kochu, weny, miłego dnia, paapaaaa~ ♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że wystarczyło przeczytać dwa Twoje komy, żebym Cię uwielbiał? Serio, dobrze czuć się docenionym. I chętnie Ci coś zadedykuję, omówimy szczegóły w moim gabinecie =u= love u

      Gabrych

      Usuń