poniedziałek, 28 grudnia 2015

"Desire games" cz.1

Tytuł: "Desire games"

Paringi: jeszcze nie wiem, wyjdzie w praniu (y)

Opis: Dobry wieczór wam wszystkim. Jako, że po ostatnim shocie płakaliście, że krótkie, to teraz dostajecie moją krwawicę, jedno z dzieci, z których na pewno będę dumny, bo taka wena zawsze zapowiada coś dobrego (patrz Jikook), więc po prostu dajcie mi czas, ja to pociągnę, skończę i wszyscy będą szczęśliwi. Ciekawa idea, któa wpadła mi do głowy po nazbyt intensywnej k-popowej nocy z RinYoo. Kocham was nad życie, szalejcie <3
#nagranicywartościmoralnych #beaware 


Zasunął ciasno opinający jego brzuch zamek czarnej, skórzanej kamizelki. Paski przyjemnie zaciskały się na jego umięśnionych, opalonych udach, zimne klamerki przyprawiały o dreszcze ekscytacji. Wsunął stopy w naszpikowane ćwiekami buty na kosmicznie wysokim obcasie. Dodawały mu centymetrów, których bozia poskąpiła. Uwielbiał szpilki, jak tu ich nie kochać; seksownie wydłużały mu nogi a krok w nich sprawiał, że czuł się jak prawdziwa królowa nocy. Szybko rzucił jeszcze okiem na odbicie w wielkim, podświetlanym lustrze swojej blado-beżowej toaletki. Poprawił niesfornie opadającą na jedno oko grzywkę, przetarł brokatową powiekę z nadmiaru ozdobnego połysku i zalotnie się uśmiechnął, pstrykając palcami do lustrzanego siebie.
Nagle poczuł jak na pośladku wciśniętym w krótkie, dżinsowe spodenki zaciskają się szczupłe, niemalże ostre palce. Uśmiechnął się z przyzwyczajenia, obrócił i wlepił zadowolone spojrzenie we właściciela ciężkiej od pierścieni dłoni.

- Już się tak nie pindrz i tak wszyscy będą się o Ciebie szarpać. - z uśmiechem sapnął szatyn, klepiąc wcześniej złapany pośladek i cmokając na Jimina wulgarnie. - Chodźcie moje panie, czas pokazać widowni, na co ich nie stać.

 Po garderobie rozniósł się iście nastoletni chichot, pofrunęło kilka lśniących piórek. Złapał kontakt wzrokowy z rozkosznym blond chłopcem, który nieporadnie starał się zaczesać odstający kosmyk jasnych włosów. Podszedł do niego pewnym, dostojnym krokiem, zwinnie odebrał grzebień i schował go do szuflady. Wsunął palce ozdobione długimi, czarnymi hybrydami w niewinne fale farbowanej czupryny, rozburzając jej dotychczasowy - cokolwiek wątpliwy - porządek. Taehyung jęknął z przerażenia, na co Jimin zareagował bez zastanowienia i tym samym cmoknął go uspokajająco w policzek.

- Spokojnie, kociaku. Tak jest ślicznie. - mruknął z satysfakcją obracając przyjaciela w stronę lustra. Nieład na głowie zdecydowanie pasował posiadaczowi; dodał mu pozornej niewinności i dużo uroku. Klienci bardzo to lubili, im młodziej wyglądał, tym smaczniejszy kąsek. Jimin, jakby na potwierdzenie własnych słów, pokiwał z aprobatą głową i oparł brodę o bark towarzysza. 

- Jeśli tak mówisz.. no to chodźmy, Chim-ah. - odparł swoim głębokim jak ocean, soczystym tembrem, po czym otoczył rozmówcę przedramieniem w pasie, zmniejszając wolną przestrzeń pomiędzy nimi, na co w odpowiedzi ręka Jimina wylądowała na jego barkach.
Przyklejeni do siebie, powolnym, kuszącym krokiem przeszli w kierunku wyjścia na scenę. Gdy tylko frędzelki połyskliwego materiały odsłoniły ich sylwetki, ze strony widowni rozległ się przenikliwy, rozochocony gwizd, wpadający niekiedy w okrzyki zachwytu. Stoliki zajmowane były głównie przez mało atrakcyjnych, starszych panów, na co Jimin zawsze odczuwał niewielki zawód. Nie spodziewał się nikogo olśniewającego, ale czasem nie był w stanie funkcjonować w tym domu starców. Oczywiście potrzeba zarobku dyskwalifikowała obgadywanie potencjalnych klientów, więc opcja z wybrzydzaniem nie wchodziła w grę. Poza tym już się chyba przyzwyczaił. Życie, jak życie. Praca, jak praca. A warunki to rzecz zmienna.

Rozbrzmiała głośna, basowa muzyka. Automatycznie wprawił biodra w ruch, dłonie oparł na barku tancerza obok i potrząsnął tylną częścią ciała w prosty rytm utworu. Usta przyozdobił perlistym, sugestywnym uśmiechem, odchylając głowę i po chwili przygryzając dolną wargę. Schwycił zarzucone nań przez przyjaciółkę boa i prężąc się kusząco potarł nim o wypięte pośladki, ostatecznie i tak zarzucając na odkryte ramiona. Na scenę zaczynały wpadać pierwsze banknoty, czego sprawcą był również Taehyung stojący tuż obok, który wyginał się w ponętny łuk i z rozchylonymi wargami wodził dłońmi po nagich udach. Po kilku minutach Seokkie skinęła na nich porozumiewawczo, na co momentalnie zeskoczyli ze sceny, wchodząc pomiędzy stoliki okupowane przez biznesmenów i księży na pół etatu. Z przyszykowanymi już pieniędzmi uśmiechali się rekinio, czekając, aż ich smakołyki zbliżą się wystarczająco. Jimin za cel obrał mężczyznę w średnim wieku, z nieco naznaczoną zmarszczkami twarzą i kilkudniowym zarostem. Dłoń zaciskał na grubym pliku wartościowych papierków, więc warto było o nie zawalczyć. Nie zaburzając rytmu kroków ułożył dłoń na ramieniu potencjalnego klienta, otoczył go raz i zatrzymał po przeciwnej do tej, z której przyszedł stronie. Typ nie myślał długo, wolną dłoń zaciskając na mięsistym udzie, prężącego się aktualnie Jimina. Ten z niezmiennym uśmiechem otarł się opuchniętym kroczem o ramię siedzącego bruneta, obojętnie traktując go jak po prostu kolejne źródło zysku. Tak było, fakt. Ale Jimin nie czuł się do czegokolwiek zmuszony. Prawda jest taka, że kochał bycie dziwką.

- Dam stówę. - zachrypnięty, brzydki głos ozwał się z gardła nieszczęsnego klienta, na co Jimin roześmiał się głośno i nachylił się nad pożal się boże rozmówcą.

- Możesz dać, to bardzo miły napiwek. - szepnął ostro, owiewając już i tak przekrwione ucho faceta, oplatając jego szyję czarnym boa.

Sięgnął ku ściskanym przez klienta banknotom. Pod wpływem jednego, delikatnego dotyku dłoń rozwarła się, a on jak gdyby nigdy nic przejął jej zawartość. Rozwinął pomięte pieniądze i drocząc się z nieszczęśnikiem, powoli wsuwał je sobie za skórzany pasek pod pępkiem. Skóra tak cudownie od niego piekła, wszystko było gorące, obcisłe, dusiło.. Powstrzymał usatysfakcjonowane westchnienie, pochylił się nad mężczyzną, po czym motylo delikatnie musnął jego ostry od zarostu policzek ciepłymi, wilgotnymi wargami. 
Klient jeszcze chwilę siedział jak osłupiały, nie mogąc zrozumieć jakim cudem nagle jego spodnie tak diametralnie się skurczyły.

Taehyung wił się jak wąż. Był w tym świetny, wszyscy to wiedzieli. Wszyscy to widzieli - banknoty fruwały wokół niego jak płatki śniegu przy swej Królowej Lodu. Obracał się, przeginał, wypinał zgrabne, szczupłe pośladki okalane jedynie kabaretkowo cienkim materiałem. Pozwalał się dotykać, klepać; lubił to, sprawiało mu to świetną zabawę i satysfakcję. Ciemność rozświetlana tylko przymglonymi laserami, jego chude ciałko prężące się przy zimnej, metalowej rurze, pieniądze, wszędzie. Jimin lubił czasem patrzeć jak Tae tańczy, sam nie wiedział dlaczego. Nie uważał siebie za gorszego, czy mniej doświadczonego, bo stażem byli do siebie podobni, ale w samym chłopcu, w jego niewinności upchniętej w fetyszowe ciuszki, było coś hipnotycznego. Dlatego miał takie powodzenie, był jednak jeszcze wybredniejszy niż Park. Mógł sobie na to pozwolić; bez względu na dostępność, każdy go chciał. Każdy

Muzyka dudniła głucho w klatkach piersiowych pięknych chłopców. Stali znów na scenie, ocierali się o siebie, dotykali, tańczyli. Tłum podniósł się, każdy wpychał na deski swoje pieniądze, każdy chciał spojrzeć, skosztować. Jimin uwielbiał te momenty. Czuł, że jest kimś więcej, kimś kogo się pożąda, kto jest obsesją, marzeniem i pragnieniem. Powiódł wierzchem dłoni po napiętych mięśniach brzucha Hoseoka, łapiąc z nim wzrokowy kontakt i uśmiechając się szeroko. 

- Ayy.. Jimin-ah.. - westchnął ten, kręcąc tylko głową i wykonując kolejną falę ciałem, która, skromnym zdaniem Park Jimina, wyglądała wspaniale. Eksponował w ten sposób wszystkie swoje atuty, giętkość, szczupłą budowę, umięśnienie. Sprawiało mu dużo przyjemności obserwowanie hyunga przy pracy; był tak wyjątkowo dumny, a jednocześnie miał cudowne poczucie humoru. Zbliżył się ponownie, sam wykonując poprzedni ruch i tym samym posuwając udo Hoseoka. Ten roześmiał się perliście, gładząc rudego dongsaenga po boku i powracając do wykonywania skomplikowanego tańca. 

Pokazy zakańczały się średnio między drugą, a trzecią nad ranem, więc do tej pory mieli czas na sprytny zarobek, lub uczciwą, ciężką pracę. Seokkie zazwyczaj stawiała na to drugie. Nie, żeby zależało jej na tym, by co noc łykać spocone penisy, raczej chodziło o bycie szczerym i sumiennym. Poza tym kiedy Seokkie schodziła ze sceny, była już Jinem, który nie odznaczał się niczym aż tak niezwykłym, nadrabiała więc zakładając obcas i długą perukę. Jimin uważał hyunga za najpiękniejszą drag queen jaką znał, była idealną osobą na idealnym miejscu. Zawsze zazdrościł mu odwagi do wybierania tak śmiałych kreacji, do naginania własnych wyuczeń, do tej szalonej zamiany. On był tylko zwykłym tancerzem, może był dobry w tym co robił, ale Seokkie była po prostu królową. Dlatego przewodziła całej ich grupce. Kochał tą trójkę, a oni kochali jego i mimo, że nie okazywali sobie miłości fizycznej - zazwyczaj - to czuli tą niezwykłą aurę, kiedy siedzieli razem w garderobie, gdy scena łączyła powierzchnię ich ciał. Dobrali się, zgrali i byli najlepsi.

No i najdrożsi... prawdopodobnie w całej Korei.

***

- Ja chyba nadal nie do końca rozumiem skąd wziąłeś te pieniądze. - wydukał Jeongguk, spoglądając podejrzliwie na hyunga. 

Namjoon machnął niedbale ręką i pokręcił głową z niedowierzaniem. Mieszkali razem już kawał czasu, ale bywały momenty, w których po prostu nie było im po drodze. Nie kłócili się, bójki zdarzały się, rzadko bo rzadko, ale i to nie było im obce. Jednak najgorszym, na co Nam mógł trafić, było Gukowe zawieszenie systemu. Młody jakby kompletnie przestawał kontaktować z otaczającym go światem i nie przyjmował do siebie żadnych nowych informacji. Dlatego Kim chwytał telefon, dla odstresowania kilka razy odblokowywał go i blokował, po czym powracał ciężkim krokiem przed młodszego, rozpoczynając całą historię od początku. 
Tym razem, wyglądało na to, że została zawiązana cienka nić porozumienia. 

- Już ogarniasz? - westchnął Nam, rozkładając na stoliczku przed dongsaengiem kilka wachlarzy banknotów o wysokich nominałach. 

- Chyba.. więc pójdziemy tam wreszcie? - na policzki młodszego momentalnie wpłynęły wypieki ekscytacji, zeskoczył z sofy i podbiegłszy do białowłosego w tempie pioruna kulistego, złapał go za szczupłe ramiona.
Byli podobnej postury, Namjoon często niezauważalną odrobinę wyższy i bardziej pociągły. Mimo różnicy w wyglądzie, zachowaniu i upodobaniach, ludzie często pytali o ich spokrewnienie, nawet dopuszczając założenie, iż są braćmi. Nic takiego jednak nie miało miejsca, choć im plotki nie przeszkadzały - w końcu zachowywali się jak rodzeństwo, spędzali ze sobą pół życia, czasem mimowolnie nazywali siebie "braćmi". 

Odwiecznym problemem tej dwójki był natomiast brak środków do życia. Ledwo wiązali koniec z końcem, dorabiali na czymkolwiek się dało, żebrali, czasem kradli, ale wiecznie nie byli w stanie zapewnić sobie wystarczająco dużo, by nie musieć martwić się o kolejny tydzień. Nie przejmowali się tym tak bardzo, by poświęcać każdy ułamek czasu na kombinowanie, ale co jakiś czas musieli wszystko przekalkulować i znaleźć nowe sposoby na życie. Jakimś jednak cudem ciągle dawali radę, brnęli z dnia na dzień do przodu, zawsze jakoś magicznie wymykali się ze szponów bezlitosnego losu i dorosłego życia, nigdy faktycznie nie dorastając i lepiej znając śmiech niż łzy. 

A tym razem Kim Namjoon okazał się geniuszem. Wystosował oficjalne pismo do władz miasta, zaznaczając w nim potrzeby niedoszłych studentów i to, w jaki sposób traktowana jest koreańska młodzież. Rada miejska w obawie przed odgórną inspekcją, poświęciła na nich niebagatelną sumę, ulegając zastraszeniu i obiecując poprawę systemu miejskich uniwersytetów. Jak można się domyślić, słowa Nama były w tym wypadku czystą poezją i snuciem filozoficznych przemyśleń na kompletnie abstrakcyjne dla siebie tematy. Po prostu potrzebował się gdzieś wyżyć i być zauważonym, a że udało mu się na tym zarobić, był niezwykle dumny.

Postanowili już dawno, że jeśli będą mieć wystarczająco dużo mamony, odwiedzą Beullu Lubi* - najbardziej ekskluzywny dom rozpusty dla gejów w mieście, a może i całym kraju, gdzie przychodzą tylko bogaci i wysoko postawieni klienci. Nie mieli w końcu żadnych prostych, materialistycznych potrzeb, jedyne czego tak naprawdę pragnęli, to zakosztować chociażby dwóch kropli życia w luksusach. Marzyło im się to odkąd pamiętali. A teraz Namjoon trzymał w dłoniach tyle pieniędzy, ile jeszcze nigdy łącznie nie mieli. 

- Idziemy. Dziś w nocy. 

***

Proste, grafitowe drzwi rozsunęły się przed nimi z cichym sykiem. Ochroniarz pobrał opłatę za wejście, przepuszczając dwójkę dalej, przez węższe, czarne wejście. Oczom braci ukazał się niezwykłych rozmiarów klub, gdzie pachniało drogim alkoholem, drogimi perfumami i nawet drogim potem. Obaj westchnęli cicho, lustrując wielką scenę, na którą kierowały się powoli wszystkie światła i lasery. Jeongguk chwycił dłoń Namjoona, ciągnąc go przez tłum bliżej punktu skupienia prawie wszystkich par oczu na sali. 

Aż wkrótce rozbrzmiała muzyka, a kolorowe, połyskliwe tasiemki wypuściły z głębi kulis czwórkę najbardziej pożądanych pracowników tego klubu. Splótł spojrzenie z brunetem w obcisłych dżinsowych spodenkach do pół uda i czarnej, skórzanej kamizelce. Był piękny, Gukowi zabrakło tchu. Już teraz wiedział jakie będzie jego kolejne największe marzenie. Nerwowo przyłożył otwartą dłoń do wypchanej plikami pieniędzy kieszeni. Brunet uśmiechnął się tajemniczo, zarzucając grzywką i obracając się do Jeongguka plecami. 

Grę o pragnienia czas zacząć. 


Do przeczytania! - Gabrych 

*Beullu Lubi - "Błękitny Rubin", przypis autora



3 komentarze:

  1. Awwww, to było cudne ♥
    Mój rozpustny Chim ;_; </3
    Coś czuję, że będzie ostro :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Aghaghasfhfshasf
    Kocham cię i nienawidzę jednocześnie xDD
    Zapowiada się świetnie i szkoda tylko, że tak mało, ja wciąż czuję niedosyt xD
    Wgl. to kc za wyobrażenie chłopców na szpilkach, ah i postać Tae już mi strasznie przypadła do gustu, taki mój słodziak asjhajshajsdh <3
    Mam pewne podejrzenia do tego, co się może później wydarzyć, no ale muszę poczekać by się dowiedzieć czy dobrze myślałam xD
    Ah i przede wszystkim: czekam bardzo na smuta xDDD
    Życzę weny ~
    Hwaitnig!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wohoooh, jak mnie zaszczyciłaś <3 Dziękuję bardzo za komentarz, bardzo słodki swoją drogą, i mam nadzieję, że nie zawiodę oczekiwań <3

      Gabek

      Usuń