środa, 20 kwietnia 2016

"Long time no see" OS

Tytuł: Long time no see


Paringi: Jinhun (Kim Jinwook & No Sulil) 



Opis: Jejku. Pomocy. Mój pierwszy fik z Up10tion, tak ich kocham, a tak długo to odwlekałem i nadal nie wiem czemu ;-; Fluffik, bardzo uroczy i bardzo spokojny. Ale mam wielką ochotę napisać coś.. Hm. Mniej delikatnego..? Much love, kochajcie to ❤




Siedział nad zeszytami chyba całą wieczność, godziny ciągnęły się jak poranna owsianka i równie topornie nie chciały skończyć. Ale to w końcu nie jego wina, że matematyka jest taka męcząca.
Siedział na piętach, przytulając klatkę piersiową do kolan, z nosem wetkniętym w zeszyt. Długopis zaznaczał niechętne, leniwe ślady, notując nieskładne działania.
Wtem przez drzwi ciepłego, jasnego pokoju wpadła do środka jeszcze jaśniejsza, uśmiechnięta od ucha do ucha postać. Na widok gościa buzia Sulila samoistnie się rozpromieniła.

- Yaa, dongsaengie! - pisnął Jinwook i doskoczył do chłopca na podłodze, otaczając jego drobniejszą posturę ramieniem. Dwójka przez krótką chwilę mocno przytulała się do siebie, aż Sul westchnął ciężko, spoglądając smutnawo na pokreślany zeszyt.

- Co to? Matematyka, tak? Hej, musisz ćwiczyć i robić dużo zadań, jeśli chcesz później być mądrym chłopcem. - starszy czule pogładził lekko odstające kosmyki włosów młodszego i uraczył go kolejnym, pełnym miłości uśmiechem. - Spróbuj dokończyć, na pewno Ci się uda Sullie. - Jin energicznie skinął głową i przyglądnął się zaspanej buzi młodszego, który z trudem podjął na powrót starania o dokończenie nieszczęsnego przykładu matematycznego. Widząc to starszy spochmurniał nieco, Zaraz jednak jego myśl przecięła jasna jak błyskawica idea. Delikatnie odgarnął kosmyki znad ucha małego Sulila, po czym szepnął bardzo, bardzo cicho.

- A jakbym Ci przyniósł.. gorąca czekoladę.. - słowa zabarwione uśmiechem spowodowały, że młodszy natychmiast ożywił się i z błyskiem w ciemnych tęczówkach spojrzał prosto w duże, ciepłe oczy hyunga.

Bez słowa skinął energicznie głową i zacisnął palce na długopisie. Starszy bardzo zadowolony z uśmiechu ukochanego dongsaenga pocałował z głośnym mlaśnięciem jego skroń, po czym poderwał się i zniknął za framugą rozchylonych drzwi.
Hyung. Zrobi mu gorącą czekoladę. Ekscytacja sięgała zenitu, spojrzał wyzywająco na zaplątane zadanie z matematyki i chwycił wygodniej długopis, podejmując wyzwanie po raz wtóry. Jinwook hyung musi być z niego dumny, kiedy przyjdzie.
Po kilkunastu minutach przez drzwi znów wszedł starszy, ostrożnie niosąc kubek wypełniony parującym, czekoladowym marzeniem, na powierzchni którego dryfowało kilka drobnych, białych pianek. Sul w pośpiechu dopisał kilka ostatnich cyfer, które ku jego zaskoczeniu pokrywały się z odpowiedzią w podręczniku. Zadowolony, dumny i szczęśliwy obrócił się do hyunga i uraczył go wielkim, kwadratowym uśmiechem.

- Hyuungie! Zobacz, obliczyłem to, wyszło mi hyung! - zerwał się nieco fajtłapowato z podłogi i podskoczył kilka razy w miejscu.
Jinwook promieniał nieukrywaną radością.

- Mój najzdolniejszy! - odstawił kubek dobroci na blad biurka młodszego i objął go, bez trudu unosząc mniejsze ciało w górę.
Przez cały pokój rozniósł się dziecięcy, radosny chichot. Wkrótce dołączył do niego również drugi i ostatecznie obaj chłopcy obracali się i łaskotali, aż zadyszka związała ich płuca na grube supły.

- Nigdy nie wątpiłem, że Ci się uda, Sullie. Jesteś moim małym dongsaengiem, musisz być naj. - uśmiechnął się Jinwook, chyba jeszcze szerzej niż do tej pory. Przycisnął usta do czoła chłopca, który zacisnął powieki i przetarł małą łapką ślad po buziaku. Starszy zaśmiał się głośno, czochrając sterczącą na wszystkie strony czuprynę malucha, po czym wyminął go powoli, wychodząc z pokoju. W progu zatrzymał się na chwilę, obrócił i popatrzył na młodszego rozkochanym wzrokiem.

- Jestem z Ciebie dumny, Sullie. Kocham Cię. - powiedział ściszonym głosem i zmrużył oczy w delikatnym uśmiechu.

- Ja też Cię kocham hyung, bardzo bardzo bardzo!
Perlisty śmiech rozniósł się w powietrzu.

***

- Hyuung! - załkał cicho młodszy, zaciskając palce na ramionach plecaka i naciągając je do granic wytrzymałości. W jego oczach migotały kryształki łez. - Ja tak nie chcę jechać, nie mogę zostać tu z Tobą??

- Masz wielki talent, Sullie. Musisz pojechać, szkoła w Seulu będzie dla Ciebie lepsza. - westchnął starszy, starając się przystroić twarz uśmiech, mimo to wyglądając raczej przygnębiająco. Zaczerwienione kąciki oczu mówiły same za siebie.

- Ale hyung, proszę.. ja chcę zostać tu, z Tobą.. przecież ja sam nie dam sobie rady, hyung. Ja nie chcę jechać! - po policzkach pociekły gorące, zrozpaczone a jednocześnie kompletnie bezradne potoki łez.

Jinwook poczuł, że jego gardło stało się miejscem przebywania ogromnego kamienia, a klatka piersiowa dziwnie bolała.

- Sullie.. proszę.. nie możesz zostać, nie płacz.. - jęknął błagalnie i nie zważając na obecność rodzin ich obu podbiegł do chłopca i złapał go w ramiona, wtulając w siebie mocno, zupełnie jak gdyby był to ostatni raz kiedy mogą być blisko.

Pociąg wydał z siebie żałosny gwizd, obwieszczający rychły odjazd. Matka Sulila położyła dłoń na jego ramieniu.

- Chodź małpko, wsiadamy. - miękki kobiecy głos odkleił ich od siebie.

Młodszy nieustannie łkał, czerwona buzia była całkiem zalana łzami. Jinwook również pozwolił kilku pojedynczym kropelkom spłynąć w dół policzków.

- Hyuu-ung! - zapowietrzył się chłopiec i zamachał rozpaczliwie krótkimi rączkami.

Starszy nie odezwał się ani słowem. Stał tylko z opuszczonym wzrokiem i czekał. Pociąg gwizdnął po raz drugi.

- Do widzenia! - rozległo się kilka ciepłych okrzyków zza postaci Jinwooka, który sącząc kolejne łzy uniósł na krótki moment wzrok. Do okna tuż ponad jego głową nos przyklejał jego mały, ukochany dongsaeng. Z bólem w sercu ofiarował mu ostatni, spokojny uśmiech przez łzy.

"Kocham Cię" niemo przeliterował, układając dłonie w kształt drobnego serduszka. Młodszy przecierając załzawione oczy przyłożył otwartą dłoń do powierzchni szyby.

- Też Cię kocham, hyung.. - szepnął prawie niesłyszalnie.

- Co mówisz, kochanie? - kobiecy głos ponownie pojawił się tuż obok myśli chłopca.

- Nic. - odpowiedział, pozostawiając mamę nieco zakłopotaną.

Usiadł ciężko na przeznaczonym do tego miejscu.
Świat za szklaną granicą rozmył się i pędził już wściekle, do przodu, dalej, coraz dalej.

Coraz dalej od domu.
Od wspomnień.

Od miłości.

***

Życie w Seulu ostatecznie nie było aż takie straszne. Sul uczył się pilnie, nie mając wiele rozrywek, których jedynym źródłem byli znajomi, a z tymi jakoś wyjątkowo nie było mu po drodze. Samotnie ciągnął kolejne lata nauki, samotnie rozwiązywał kolejne zadania, samotnie pił gorącą czekoladę. Czasem chwytał umieszczoną na szafce nocnej fotografię w prostej, kremowej ramce, na której Sul wraz z jego ukochanym hyungiem ściskają się uśmiechnięci na tle małego domku rodzinnego Jinwooka. Wzdychał i zamykał podręczniki, próbując przypomnieć sobie jak najwięcej rzecz związanych z hyungiem. Jego uśmiech, tak. Wyraźnie go widział, po tylu latach miał przed oczami zmrużone oczy, duże wargi, formujące jedną z najcudowniejszych rzeczy z dzieciństwa Sula. Potem jego głos; był , przyjemny. Kojarzył się mu ze słońcem, śpiewem ptaków. Bez problemu przywoływał jego tembr, otulał się tym wspomnieniem, trwał w nim. Wreszcie dotyk, jego dobre, duże dłonie. Czuł się przy nim tak bezpiecznie, pamiętał bezbłędnie towarzyszące mu przy hyungu uczucie. Tyle opieki ile mu dawał, ciepła i miłości.

Nie był pewien. Wcale nie był pewien, czy zostawiłby go teraz i pojechał tutaj jeszcze raz. Czemu to musiało się stać.

Rok szkolny dobiegał końca. Tak, dobiegał końca, kończył się, podsumowywał, zamykał. I to był już ostatni rok szkolny w jego życiu.
Nie był już małym chłopcem, prawie nic w nim z małego chłopca nie zostało - był wysoki, silny i chyba całkiem niezłej aparycji. Nie przywiązywał za dużo uwagi do wyglądu, szczerze mówiąc była to dla niego kwestia drugorzędna. Tym sposobem dbał tylko o kondycję ubrań, aby pozostawały czyste i schludne, nie musiały być jednak najnowszym krzykiem mody. Właściwie żadnym krzykiem nie musiały być. Ale teraz, dziwnym zrządzeniem losu, właśnie przechodził przez zatłoczony teren wielkiej galerii handlowej, w towarzystwie jedynej osoby, z którą wymieniał dziennie kilka kilogramów słów i myśli.

- Ale masz na myśli kupno czegoś konkretnego?- rzuciła niska dziewczyna krępej, ale dość zgrabnej budowy, dreptająca nerwowo przy boku przyjaciela. 

- Chcę wyglądać dobrze, Jimin. Po prostu. - wyższy wzruszył obojętnie ramionami i zerknął niepewnie w kierunku towarzyszki. Ta wywróciła oczami w charakterystyczny tylko sobie sposób i westchnęła głośno. 

- Khun. Ogar. Wiesz co on teraz lubi, jakim jest człowiekiem, jak wygląda? - jęknęła tonem wybrakowanym na polu nadziei na twierdzącą odpowiedź. Jej oczekiwania potwierdziły się, kiedy chłopak niepewnie pokręcił głową. 

- Eh.. Twój hyung może, a raczej na sto pierdolonych procent, jest zupełnie inny niż go zapamiętałeś, wiesz? A to, że napisałeś do niego list i dostałeś odpowiedź, że pojawi się na dworcu kiedy przyjedziesz, nie jest jakimś ewenementem na skalę światową. Może być tak, że będziecie musieli poznać się od zupełnych podstaw, jesteś tego świadom? 

- Tak, Jim. Jestem, myślałem już o tym dużo. Nie chcę odwlekać spotkania, chcę wrócić tam i mieć go znowu blisko. Jak..

- Jak wtedy, kiedy mieliście po kilka lat? Khun, ja rozumiem, to jest więź i w ogóle, ale nie sądzisz, że to trochę płonne nadzieje?

Zapadła przytłaczająca cisza, szumiąca napięciem w uszach pomimo wszechobecnego zgiełku. 

- Pomożesz mi kupić coś ładnego? Proszę tylko o to Jimin.

Dziewczyna ponowiła obrót tęczówek i parsknęła w dość zabawny sposób. 

- Jasne, potrzebujesz mnie tylko do zakupów. - rzuciła oburzonym tonem i wcisnęła dłonie w kieszenie spodni. - Pojedziesz sobie do swojego hyunga, zobaczysz go i wrócisz do mnie z płaczem. - odgarnęła teatralnie grzywkę i przyspieszyła nieco kroku. 

Sulil zaraz dorównał jej tempu i z uśmiechem otoczył ją ramieniem.

- Jasne. Dzięki, maluchu.

- Nie nazywaj mnie tak, dryblasie~!

***

- No.. jak wyglądam? - mruknął Khun, kiedy przywdział na siebie przygotowany przez przyjaciółkę zestaw ubrań. Niższa obróciła się do niego, zmierzyła krytycznym spojrzeniem jego stylizację, ostatecznie z wielkim oporem cmokając ustami.

- Eh.. model pierdolony. 

- Za dużo klniesz.

- A Ty za dużo jesz. Obróć się no, zaprezentuj walory. - jak na rozkaz chłopak wykonał efektowny obrób i stanął z profesjonalnej pozie. Jimin parsknęła śmiechem. - Bardziej pedalsko się nie dało. Ale dobrze jest, hyungowi się spodoba. - uniosła kciuk ku górze, na co na usta Sula wpłynął szeroki, zadowolony uśmiech.

- Chyba nieźle, prawda? Ok, w takim razie bierzemy. Koniec zakupów! - wykrzyknął uradowany i zaczął rozpinać pospiesznie koszulę, na co Jimin pisnęła krótko i z impetem zasunęła połę zasłony przebieralni. 

***

Całą drogę intensywnie rozmyślał co powie, kiedy zobaczy hyunga. Czy w ogóle go pozna? W końcu nie widzieli się tyle lat, na pewno bardzo się zmienił, zmężniał.. ciekawe czy jest od niego wyższy. Kilka godzin podróży zleciało mu odczuwalnie w może kwadrans, włączając w to drzemkę i konsumpcję drugiego śniadania, o które Jimin sama zadbała. 
Tuż przed swoją stacją poczuł jak serce bije mu zdecydowanie zbyt szybko jak na normalne warunki. Kiedy pociąg z metalicznym piskiem się zatrzymał, chwycił rączkę przepakowanej walizki, zarzucił plecak na ramię i czując jak bardzo miękkie są aktualnie jego kolana, wygrzebał się z transportowej puszki. 
Peron był raczej wyludniony, rzadko rozsiani podróżni wędrowali nieco otępiale w różnorakich kierunkach. Na pierwszy rzut oka nie było tu nikogo, kto by go mógł wyczekiwać. Jedyna osoba okupująca peronową ławkę była zupełnie nie tą, której poszukiwał; siedział na niej drobny chłopiec, na oko w wieku kilkunastu lat, o niezwykłym, prawie białym odcieniu włosów. I prawdę mówiąc nie zaskoczyłoby to Khuna wcale, bo pół życia spędził w końcu w stolicy kraju i codziennie mijał na ulicach niekiedy naprawdę osobliwe przypadki, jednak pewna cecha postawy chłopca wprawiła go w niemałe zakłopotanie - młody wpatrywał się w niego uparcie, w końcu otwierając szeroko oczy i wstając z ławki. 
Khun dopiero po chwili poznał jego błyszczące oczy i pełne usta. 

- H-hyung.. - zająknął się, wlepiając w chłopaka nie na żarty zaskoczone spojrzenie. 

- Sullie. - odparł niższy z szerokim uśmiechem na ustach i na moment przesłonił je dłonią, zapewne w geście niedowierzania. - Em.. wow? 

- To dobre słowo. - zgodził się brunet i dopiero teraz przystroił się w równie rozpromieniony, szeroki uśmiech. 

Przez moment mierzyli się tak, nie do końca wierząc w to co właśnie widzą, po czym Jinwoo nagle ze łzami w kącikach oczu przebiegł krótki dystans dzielący ich postaci, podskakując odrobinę i zarzucając ramiona na szyję młodszego. Khun przez moment stał zupełnie skołowany, po czym jednak zrzucił szybko plecak z ramion, odsuwając walizkę i obejmując wolnymi rękoma talię hyunga. 
Niesamowite. Był taki drobny, delikatny. Zupełnie nie taki, jakim go zapamiętał, nie mógł się już nim teraz opiekować, to on był w końcu mniejszy i słodszy. Sul zmarszczył brwi, przy okazji zaciskając powieki i wtulając kruche ciało w swoje silne ramiona. 

- Dongsaengie.. - zachlipał po chwili starszy i odsunął się odrobinę, przyglądając się ciekawsko twarzy chłopaka. - Jakim cudem urosłeś taki wielki, tak wyprzystojniałeś.. przecież byłeś ode mnie mniejszy. Jak ja teraz będę Cię czochrał po głowie? Huh? Pomyślałeś o tym, rosnąc taki wysoki? 

Rozbrzmiały dwa perliste, nieco zawstydzone śmiechy. 

- Wybacz hyung, myślałem, że Ty też nie próżnowałeś w rośnięciu. - brunet wydął niewinnie dolą wargę, którą starszy zaraz zaczepnie pstryknął palcem wskazującym.

- Ja się zatrzymałem na tym poziomie, na jakim mnie zostawiłeś. To się nazywa wierność, niewdzięczniku. - mruknął Jin i roześmiał się cicho, a zadarłszy głowę wyżej przeczesał powoli gęste, przydługie włosy młodszego.

- Wybacz. Już więcej nie urosnę.

- Boże, jeszcze się chciał wydłużać. - jęknął oburzony blondyn, na co ponownie ozwały się dwa odcienie szczerego śmiechu. 

Przypatrywali się sobie chyba naprawdę długo. Na szczęście o tej godzinie na planie nie figurowały żadne przyjazdy, ani odjazdy, więc mieli chwilę tylko dla siebie i swoich stęsknionych emocji.

- Pasuje Ci ten kolor, hyung. Wyglądasz.. ślicznie. - Khun uśmiechnął się szeroko, mrużąc przymilnie powieki, na co starszy przybrał nieco bardziej różowy niż do tej pory kolor.

- Przestań.. głupek. - burknął opuszczając wzrok i przykładając chłodne dłonie do zarumienionych policzków. - Nie rób mi tak.

- Wiesz, jak strasznie tęskniłem? Naprawdę ciągle o Tobie pamiętałem, przypominałem sobie wszystko na Twój temat, nie pozwalałem sobie zapomnieć jakiegokolwiek wspólnego momentu. I nie mogłem się doczekać aż znowu Cię zobaczę. 

Starszy, swoją drogą ciągle tkwiąc w objęciach swojego dongsaenga, wydał z siebie coś na kształt skrzeczącego jęknięcia i podkulił ramiona, wyraźnie zawstydzony całą sytuacją.

- Nie mów takich rzeczy.. mam wtedy takie głupie motylki w brzuchu. Lepiej opowiedz mi zaraz.. 

- Zaraz. Hyung, jeszcze jedno.

Jin cichym spojrzeniem oplótł twarz Khuna, związał supełek na nitkach ich wzroku.
Wyższy nie mógł napatrzeć się na lśniące, doskonale wykrojone oczy hyunga. Jak można być tak pięknym? Nie zapamiętał go w ten sposób, ale wraz z obecną chwilą każdy dotyk jego dłoni we wspomnieniach, wydawał mu się znacznie delikatniejszy, pełen wdzięku. Teraz on stał się mężczyzną, tym, który powinien się opiekować. Role się odwróciły. 

- Jinwoo.. - mruknął, zacieśniając jeszcze bardziej ich obecną relację i pomniejszając dystans do niezbędnego minimum. - Jesteś najsłodszym hyungiem na świecie. I dla Twojej wiadomości.. Ja nie mam zamiaru już Cię wypuszczać. Zostaniemy tak do końca świata, przykro mi. - brunet z poważnym wyrazem twarzy wzruszył ramionami, po czym pozwolił drobnemu, łobuzerskiemu uśmieszkowi wkraść się na wąskie, zaciśnięte usta. 

Na wydźwięk tych słów blondyn roześmiał się płaczliwie, wycierając w ramię mokre od łez policzki. Przesunął drobne dłonie na wyraźnie zarysowaną szczękę dongsaenga, badał jego dojrzałą twarz czułym dotykiem, wodził opuszkami po policzkach. W końcu jakoś tak zupełnie naturalnie stanął na palcach i przyciągając do siebie oblicze młodszego zmrużył powieki, osadzając miękkie, ciepłe usta na jego wargach. Pocałunek trwał kilka wdzięcznych, skromnych chwil. Khun tęsknym gestem przeczesał burzę białych kosmyków hyunga, przy tym bezwarunkowo przejmując kontrolę nad rytmem zbliżenia. Z tej racji tuż po chwili odsunął się od niego na niewielką odległość i z rozczulonym uśmiechem oglądnął swoje małe szczęście, z rumieńcem na policzkach czeszące troskliwie jego ciemne włosy.

- Kochać kogoś całe życie? To nie trochę głupie? 

- Może. Mam to gdzieś, Sullie, wierz mi. Za długo kazałeś za sobą tęsknić. Mam teraz prawo kochać Cię tak mocno i długo jak tylko mi się wymarzy. 

- Hyung..

- Cicho. Nie dyskutuj ze starszym, szczeniaku. 


Do przeczytania! - Gabryś



2 komentarze:

  1. Boże jakie to było urocze *^* Takie miodowe *^* Moment gdy się żegnali był taki smutny że się popłakałam :'c Dalej mam łzy w oczach :'D Podczas fluffów nie powinno się płakać x'') Takie coś tylko u Gabka x'D A ogólnie to cud, miód i orzeszki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kazałeś kochać i kocham.
    Ah, cukier w cukrze ale mi się podoba.
    Oby tak dalej, czekam tylko na mojego. -.
    Hwaiting! ❤

    OdpowiedzUsuń