sobota, 30 stycznia 2016

"Black hunger" cz.1

Tytuł: Black hunger

Paringi: Jikook (Park Jimin & Jeon Jeongguk), Vhope (Kim Taehyung & Jung Hoseok)

Opis: Dobrze, od razu powiecie, że zgapiam jak leci ze Zmierzchu, a to wcale nie prawda. Poza tym przyznaję od razu - jest to niesamowicie inspirowane tą historią, ale tylko z racji tego, że uważam ją za jedną z tych o naprawdę zajebistym potencjale. W połączeniu z dobrym shipem, mam zamiar stworzyć coś chociaż odrobinę ciekawszego. Pozostawię to jednak waszej ocenie, mówcie co sądzicie i much love as always <3


- When the full moon turns white, that's when I'll come home.. - nucił pod nosem, przechadzając się po niemal doszczętnie spróchniałej belce łączącej brzegi drobnego strumyka. Przecinał on łąkę, z trzech stron otoczoną starym lasem, na północ jednak otwartą i spadającą w dół stromym urwiskiem. Krajobraz oprószony blaskiem odchodzącego słońca, zdawał się rdzewieć, by w końcu zniknąć, pożarty przez czerń nocy. Tak to sobie zawsze wyobrażał,  kiedy jego stopy od pewnego czasu przemierzały co wieczór tą samą trawę, łamały te same gałązki i znaczyły szlak przez doskonale znane miejsca.
Zadarł głowę, poszukując czarnym spojrzeniem bladego przyjaciela, jego odwiecznego towarzysza, który był przy nim przez wszystkie przeżyte lata. Wkrótce księżyc stał się bardziej wyraźny i widoczny, więc chłopak zasiadł na zimnej, zroszonej drobnym deszczem trawie i oparł przedramiona o podkulone do klatki piersiowej kolana.

- Witam serdecznie, mój drogi. - drugi głos wcale go nie zaskoczył, a jednak nieco zbił z pantałyku, jak zawsze.

- Przyniosłeś? - odparł beznamiętnie, starając się udawać opanowanego, jednak wiedząc doskonale, że na wiele się jego starania nie zdadzą.

Szkielecio chude, zimne dłonie dotknęły jego odsłoniętej szyi; nie wzdrygnął się, ani nie przestraszył.

- Braciszku, dlaczego zawsze jesteś dla mnie taki oschły... - jęknął jego rozmówca i osadził równie lodowate, spękane wargi na karku chłopca.

- Doskonale znasz powód mojego opanowania, Hongbin. Nie jestem w nastroju, po prostu daj mi..

- No dalej, powiedz to głośno, Jimin. Lubię słuchać, kiedy to wypowiadasz. - syknął na oko starszy osobnik, tym razem przytulając suche wargi do ucha siedzącego przed sobą chłopca.

- Daj mi jeść..


Jak co rano zwlekł się z łóżka, starając nie sprawić wrażenia wampira, który właśnie opuścił swoją ukochaną trumienkę, po czym podszedł do lustra, przeczesując palcami rozczochrane, czarne włosy. Westchnął pod nosem, narzucił na nagi, szczupły tors przypadkowy podkoszulek, na nogi wsunął przedarte na kolanach dżinsy. Gotowe.
O mało co nie zsunął się po schodach w półśnie fantazjując o życiu na słonecznej Sycylii, przywitał matkę skromnym pocałunkiem w policzek, skłonił się przed ojcem. Jak zawsze zalał mlekiem czekoladowe płatki śniadaniowe i zanurzył w powstałym daniu łyżkę. Jadł od niechcenia, walcząc by nie wpaść z powrotem w sidła sennych cudów. W końcu czeka go dzień pełen wrażeń, przygód i radości, których gwarantem była absolutnie najlepsza rzecz w życiu Jeongguka - szkoła.
Klął i pluł na samą myśl o kolejnym dniu nauki, mimo, że wcale nie sprawiało mu to znacznych trudności. Zawsze był piątkowym uczniem, mimo, że prawie w ogóle się nie uczył. Gdy ludzie pytali skąd coś wiedział, odpowiadał, że to przypadek, lub zwykłe szczęście. Po pewnym czasie nawet zaczął w to wierzyć.

Droga dzieląca jego dom a placówkę codziennej męki, nie była aż tak uciążliwa, ale Gukie lubił mimo to ją sobie skracać - przechodził wtedy przez stary las na obrzeżach ich niewielkiego miasteczka, tuż przy kamienistej plaży jeziora polodowcowego. To chyba jedyne co zapamiętał z lekcji geografii na temat swojego miejsca zamieszkania.
Samo jezioro nie było jednak w żaden sposób pasjonujące - zimne i wiecznie brudne, gdyż wpadała do niego rzeka, niosąca ze sobą pokłady gałęzi, mułu i ścieków. Nie przeszkadzało to natomiast lokalnym w kąpaniu się w tym zbiorniku w lecie, kiedy najwyższe temperatury sięgały kilku stopni, a po wejściu na płyciznę nie było widać własnych stóp. Jeongguk nie potrafił czasem zrozumieć dlaczego ludzie tak bardzo lubią żyć w pozorach. Do tego mało realnych.

Łyse gałęzie kołysały się leniwie na chłodnym wietrze, popychającym czarnowłosego w kierunku szkoły. Na widok wyłaniającego się zza pagórka budynku, chłopak westchnął ciężko, zbierając całą swą siłę, by przetrwać kolejny dzień w tym piekle pełnym testów, ocen, a co najgorsze - idiotów.
Wraz z jego wejściem rozległ się cichy jęk kilku śmiesznych dziewczyn z młodszych klas, na co tylko zamknął oczy, modląc się, by ten koszmar skończył się tak szybko jak się da. Sam nie wiedział czemu, ale mimo, że nie miałby najmniejszego problemu ze zdobyciem dziewczyny, jakoś nigdy nie uśmiechała mu się wizja bycia z kimś w związku. Nie był aseksualny, skądże. To raczej wrodzona niechęć do większości świata.

- Elo, Kookie. - miauknął właściciel odrobinę skrzeczącego, chłopięcego głosu, podskoczywszy do czarnowłosego i wyciągając otwartą dłoń w geście powitania.

- Cześć, Hobi. Jakieś wieści?

- Niestety, dzisiaj zapowiada się brak interesujących wątków. - mruknął brunet i podrapał się krótko w kark.

- Cholera, wiedziałem, że nie powinienem był wstawać z łóżka. - warknął wyższy i przeczesał zmęczonym ruchem długą grzywkę, nieco ograniczającą mu pole widzenia. Ale Kookie jakoś nie specjalnie lubił fryzjerów.

- BOMBAA! - rozległo się nagle zza pleców Hobiego, który zaraz później został zaatakowany przez stworzenie w blond włosach, o głośnym, niskim głosie i pociesznym, radosnym śmiechu na ustach.

- Taeś! - odparł radośnie oblegany i jednym zwinnym ruchem obrócił blondyna przodem do siebie, pozwalając mu zapleść się na jego korpusie jak mała małpka.

Jeongguk zaśmiał się pod nosem na ich wygłupy, w duchu nieco zazdroszcząc im tak zażyłej, uroczej relacji. To, że na każdej przerwie się chichrali i obściskiwali było już wszystkim znajome, więc nie musieli się w żaden sposób powstrzymywać. Była natomiast jedna, jedyna osoba, której cokolwiek by się nie działo, ta dwójka przeszkadzała w utrzymaniu życiowej homeostazy.

- Kurwa, skończcie się pedalić cwele. - dźwięczny, kobiecy głos powitał ich z nieprzyjemnym posmakiem.

- Jak zawsze promieniejesz miłością, Nayeon. - odparł Jeongguk powstrzymując się od nikczemnego uśmieszku.

- Powiedz, że Cię to nie brzydzi.. - warknęła farbowana na głębokie bordo dziewczyna i wywróciła ostentacyjnie oczami.

- Oczywiście, że nie, Kookie nam zazdrości, wszyscy o tym wiedzą! - pisnął Hobi i zachichotał cicho, przyciskając nos do szyi chłopca o rumianych policzkach i jasnej czuprynce.

- Same pizdy.. - jęknęła zbolałym głosem Nayeon i oparła się plecami o ścianę, wyciągając z kieszeni bluzy telefon oprawiony w usiany ludzkimi czaszkami case.

- Nie przesadzaj, Nan. Masz tam grupkę bardzo męskich osobników. - dodał Guk, ruchem głowy wskazując zebranych w odległości kilku metrów od nich młodych kulturystów.

Odpowiedź nie padła. Trzy męskie śmiechy rozbrzmiały nagle, kiedy Nayeon zawarczała niebezpiecznie i zatopiła się w głupawej grze w telefonie.

- Omgomgomg! - pisnęło nagle znikąd, a zgromadzona czwórka rozglądnęła się szukając źródła głosu.

- Sana, chodź tu, potrzebuję cycków. - zamiauczała Nayeon, wyciągając do dziewczyny w kręconych kucykach ramiona. Uściskały się, po czym nowo przybyła przycisnęła otwarte dłonie do policzków.

- Ale ej, ludzie, bo teraz ważne. - wzięła głęboki oddech i otworzyła szeroko już i tak duże, delikatnie pomalowane oczy. - Będzie nowy w szkole!

Grupa spojrzała po sobie, wzruszając ramionami i wymieniając znudzone spojrzenia.

- No jak to? Ani trochę nie jesteście ciekawi?! - pisnęła Sana, wydymając dolną wargę i wyglądając na wyjątkowo zawiedzioną.

- Nowy. Wow. Nie pierwszy, nie ostatni. - burknął Jeongguk, opuszczając wzrok na trzymany w prawej dłoni telefon i kilka razy muskając go kciukiem.

- A może to będzie ktoś super fajny i sympatyczny! I się polubimy i dołączy do naszej paczki!

- No i dobrze, a jak nie, to nikt płakać nie będzie, zluzuj Sancho. - Tae wzruszył ramionami, zaplatając ręce na szyi swego ulubionego towarzysza.

- Oj ale wy jesteście beznadziejni. Idę popytać dziewczyny z humana, wy się kiście sami. - okraszona loczkami głowa obróciła się szybko i odfrunęła w kierunku grupki dziewcząt, które według Kookiego miały za dużo na twarzy, a zdecydowanie za mało na nogach.

I wtedy drzwi do szkoły otworzyły się ponownie, tym razem wpuszczając wraz z gościem podmuch zimnego, nieprzyjemnego wiatru. Rude kosmyki rozwiały się chaotycznie, a przydługawy, szary płaszcz załopotał z cicha. Kilka głosów się urwało, wiele par oczu zwróciło się w jednym kierunku. Zaraz jednak zainteresowanie opadło, a przybysz mógł z delikatnym uśmiechem przebyć drogę dzieląca go od gabinetu dyrektora. Wszedł przez drzwi opatrzone dumną plakietką z nazwiskiem przywódcy tego obornika, zamknął je za sobą i pozostawił tylko chłód. Szmer powrócił że zdwojoną siłą, wszyscy z zapartym tchem wyczekiwali aż obca twarz ponownie się im ukaże, Rudy szybko stał się tematem prawie wszystkich rozmów. W międzyczasie w podskokach wróciła do Kookiego, Nayeon i Tae z Hobim, rozchichotana i przejęta do tego stopnia, że wypieki przystroiły jej policzki, Sana.

- Mówiłam, mówiłam?! Widzieliście go?? Wygląda niesamowicie! - zapowietrzyła się kilka razy, w końcu opierając się zdyszana o bark Jeongguka.

- No piękny jest.. - westchnął Taehyung, na co Hoseok nadął policzki i uderzył chłopaka w ramię, a w odpowiedzi blondyn roześmiał się głośno.

- Ja go już nie lubię. Kolejna laleczka. nic więcej. - warknął Hobi i skrzyżował ramiona na piersi.

- A może akurat uratuje honor mężczyzn w tej szkole. - dodała Nayeon, nieustannie stukając kciukami w ekran telefonu.

- A Ty Kookie? Co o nim sądzisz? - spytała z uśmiechem Sana, wlepiając spojrzenie w nieco skołowanego Jeongguka.

- A co mam sądzić... Nie znam go, wstrzymam się od oceny. - wzruszył ramionami i nieco zbyt nerwowo odblokował telefon.

Prawda była taka, że Gukie doskonałe wiedział co myśli o nowym, gdy tylko zobaczył jego bladą, niemalże siną twarz o dziwnym, nienaturalnym połysku, intensywnie zielone, wpadające w brąz tęczówki doskonale wykrojonych, wielkich oczu, drobne ciało, jakby wcale nie męskie, poczuł w sobie coś bardzo dziwnego. Nisko w brzuchu, jakby ktoś potrząsał woreczkiem z kamykami. Gdyby wierzył w istnienie innych gatunków podobnych człowiekowi, na pewno stawiałby na jakiegoś elfa czy inne bliskie im stworzenie w przypadku Rudego. Na razie jednak musiał pozwolić emocjom opaść i nie dać poznać, że jakkolwiek przejął się obecnością nowego ucznia. To tylko pierwsze wrażenie, chłopak miał wejście i tyle.
Nie dano jednak Kookiemu ukoić oddechu, gdyż po chwili drzwi gabinetu dyrektora rozchyliły się szybko, wypuszczając ze środka Rudego. Kruczowłosy wstrzymał oddech, kątem oka będąc w stanie wynotować, że nowy nieubłaganie zbliża się do nikogo innego, a ich grupy.

- Cześć, jestem Park Jimin, klasa biol-chem?

Głos doskonale zgrywał się z aparycją Rudego, a właściwie Jimina, jak się przedstawił. Delikatny, stosunkowo wysoki jak na chłopca w ich wieku, tembr, do tego odrobinę piaskowy.
Dopiero teraz Kookie mógł dokładnie przyjrzeć się jego pełnym, obfitym ustom, maleńkiemu nosowi, subtelnym cieniom pod oczami. Zanim zdążył uświadomić sobie, że Jimin zadał pytanie, przed szereg wysunął się Tae, wyciągając ku Rudemu smukłą, zadbaną dłoń.

- Tak, tu przyszli lekarze. Kim Taehyung, miło mi. - mruknął blondyn, posyłając nowemu firmowy, najwyraźniej zdaniem Hoseoka zbyt kokieteryjny uśmiech.

Ale Jimin uraczył go tylko krótkim "witam", zaraz obracając się do Jeongguka, który miał wrażenie, że nie do końca pamięta jak się mówi.

- Jeon Jeongguk, tak? Słyszałem, jak ktoś o Tobie rozmawiał, ponoć jesteś jednym z najtęższych umysłów w tej szkole. - posłał kruczowłosemu delikatny, jakby zaintrygowany uśmiech. Kookie niepewnie uścisnął wyciągniętą do siebie dłoń. Prawie się wzdrygnął, czując jak skóra, której dotknął była lodowata. Nie odezwał się ani słowem, przytakując tylko skromnie i zaciskając usta w wąską linię.

- Świetnie, mam nadzieję, że pomożesz mi nadrobić zaległości, nie lubię być w tyle. - dodał jeszcze Jimin, przez chwilę przytrzymując dłoń Guka we własnej. Na ten gest, czarnowłosy poczuł się jakby narkotyzowany; nieco otumaniony, ale pobudzony. Niepostrzeżenie przetarł wnętrze wypuszczonej dłoni materiałem własnej koszulki.

- To Hoseok, Sana i Nayeon. Bujamy się razem. - Taehyung ponownie przystąpił do ataku, przedstawiając kolejno cały skład ich dream teamu. 

Jimin uprzejmie powitał wszystkich, skłaniając się przed dziewczynami i podając dłoń Hoseokowi. Dało się jednak nieustannie wyczuć swego rodzaju napięcie, wypływające z jego strony, a kończące wędrówkę na Kookiem. Chłopak stał jak sparaliżowany, podczas rozmowy wypowiadając tylko kilka niepewnych słów. Przyglądał się rudowłosemu, analizował sposób w jaki się rusza, co i jak mówi, każdy najmniejszy szczegół w mimice. Wszystko niczym marzenie, ten chłopak nie miał wad. To nie było ani normalne, ani nie sprawiało, że Jeongguk czuł się do końca bezpiecznie.
Zdecydowanie natomiast czuł się pod kontrolą, zafascynowany do ostatniej kropli krwi. 

Po powrocie do domu, czuł się skołowany jeszcze bardziej niż przez całe swoje życie. Dopóki nie położył się w swojej przyjemnie rześkiej pościeli, w jego głowie kołatał się obraz Jimina; tego jak chodzi i mówi, jego spojrzenia, które niemalże go zjadało.

Rozmyślał tak i analizował, aż do momentu, w którym otworzył szerzej oczy i dotarł pamięcią do jednego zdania, które Rudy wypowiedział na samym początku.

Jakim cudem usłyszał rozmowę o umyśle Jeongguka, skoro od chwili, w której wszedł do szkoły, prawie nikt nie odezwał się słowem.


Do przeczytania! - Gabriel

6 komentarzy:

  1. O nie, to będzie perfekto coś czuję Q.Q
    Gwizduś wampir, omaiga ♥ Posiusiam sie od filsów przy tym ff coś czuję...
    O mateczko chcę już następne ;___; Będe Cię terroryzować ♥

    DUŻO WENY!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest idealne. Cudowne. Po prostu, cudowne. Czekam na więcej.
    A tak wgl, prośba. Nie dawaj typowych, biologicznych terminów, bo wpadam w panikę. Przeczytałam Homeostaza i od razu pomyślałam: " Powinnaś sie uczyć do matury! A czytasz fika! 3 miesiące > . < " A wolę czytać twoje dzieła, niż się uczyć, okay!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh! Nie mogę się doczekać! Tak i ja chyba powinnam się zacząć uczuć i zacząć normalnie chodzić spać. No ale co, jak można iść spać wiedząc, że jest nowe opowiadanie i to jeszcze takie WSPANIAŁE, przeczytałam i omało serce mnie nie staneło takie to, że niby mam iść teraz spać? Jak!? A i w końcu więcej Jikooczka, czuję się jakbym go sobie wybłagała. Czuję, że to będzie GENIALNE i wgl NAJLEPSZE <3 Dziękuję. ^-^

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny cudowny ff. <3
    Jestem fanką Zmierzchu, więc kiedy przeczytałam opis bez wahania wzięłam się za czytanie. Jimin idealnie pasuje na wampira.
    Z niecierpliwością czekam na kolejną część. *-*
    Życzę dużo weny! ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Sikłam, czekam na więcej, resztę zrelacjonuję tam gdzie zwykle XDD
    ;___;

    OdpowiedzUsuń
  6. Wracają wspomnienia jak niewinnym dziewczęciem jeszcze będąc wzdychałam do Edzia <3 Ten początek mnie oczarował, kocham takie klimaty *0* Bardzo dobrze opisałeś ten krajobraz, łatwo to sobie wyobrazić. No i Hongbin ;-; Tak magicznie no ;0; A potem taki powrót do rzeczywistości - szkoła xD No i cholera jasna biol-chem :'''D <3 Dzięki temu będę się mogła utożsamiać z bohaterami :'D Którzy są strasznie sympatyczni tak w ogóle, aż by się chciało do nich dołączyć *^* A na dodatek mroczny Jimin + jego wejście smoka x'D Idę dalej czytać :D <3

    OdpowiedzUsuń