Tytuł: How to reach the target?
Paringi: Yoonmin (Min Yoongi & Park Jimin), Taegi (Kim Taehyung & Min Yoongi)
Opis: Proszę bardzo, have fun z kolejnym rozdziałem naszego łukowego faficzka. Zaczyna się robić ciekawej, trochę się wszystko pokomplikuje, bo inaczej to nie byłbym ja, ha. No i oczywiście dedyk jest, więc Reiczel noona - wiedz jak bardzo Cię kocham, Tae jednak się pojawił <3 Enjoy
Tym razem to nie budzik wyrwał Jimina ze snu. Wiatr tłukł się jakby wszystkie diabły zaczęły nagle dmuchać w świat, zupełnie dla zabawy przewracając drzewa i niszcząc owoce ludzkiej pracy. Westchnął z dezaprobatą na widok, jaki malował się za oknem, przypominając sobie dzień poprzedni. Bez porównania gorzej. Zerknął na telefon, który pokazywał, że do jego codziennej pobudki była jeszcze niecała godzina. Opadł zrezygnowany na poduszkę.
Na początku nawet nie łudził się, że uda mu się zasnąć, a jednak Morfeusz przybył z większą skutecznością, niż zazwyczaj. Niestety Park nie pamiętał o tym, by budzik wyłączyć, więc po niespełna godzinie został ponownie wyrwany ze snu - tym razem nieprzyjemnym natrętnym dźwiękiem. Przeklął pod nosem, złapał telefon i chaotycznie postukał w ekran, starając się włączyć cokolwiek, co uciszyłoby nieznośny alarm. Oczy wydawały się sklejone jeszcze bardziej, niż godzinę temu. Ludzki organizm to jednak dziwna sprawa.
Obraz za oknem nie wskazywał na to, żeby trening miał się odbyć, wiatr najwyraźniej nie miał zamiaru zniknąć. Dlatego Jimin tuż po tym, jak to stwierdził wrócił do ciepłego łóżka, przykrywając głowę poduszką. Nie więcej jak dwie minuty później, jego telefon zawibrował głośno w akompaniamencie odgłosu kapnięcia.
"Dzień dobry, widzisz jaka pogoda, rudy? Gdzie idziemy?"
- Jeszcze śpię, nawet dla Ciebie, Yoongi.. - mruknął do siebie i zablokował ekran, odkładając telefon obok poduszki z cichym pacnięciem.
Kwadrans później okazało się, że nie da się zignorować nazwiska Min.
Ba-blup.
"Ya, młody.. nie mów, że jeszcze śpisz."
- Kuźwa, błagam.. - wyjęczał Park w poduszkę, spędzając kolejne pięć minut w tej pozycji, aż telefon z uporem maniaka zawibrował jeszcze jeden raz.
"Jimiiiin... ~"
Obrócił się z impetem, odkopując spod kilku warstw kołdry, tym razem porywając telefon i momentalnie odstukał z pasją odpowiedź.
"Próbowałem spać, ale jak widzę przy Tobie się nie da [*]"
...
Ba-blup.
"Też Cię kocham. Gdzie i o której?"
...
"Na pewno nie teraz. Napisz za dwie godziny, daj żyć.."
...
Ba-blup.
"Co ja mam robić przez dwie godziny.."
...
"Poczytaj książkę. Albo po prostu o mnie myśl. Nic trudnego, nie?"
Odpowiedź nie przychodziła przez kilka minut, więc Jimin z triumfalnym wyrazem twarzy odsunął telefon na bok, okrywając nieco zmarznięte ciało kołdrą i przymykając oczy, z policzkiem przytulonym do miękkiej poduszki. Zdążył zasnąć, kiedy telefon z cicha zawibrował na podłodze, ale tym razem nie zdołał go wybudzić.
Sen był niecodzienny. Zwłaszcza, że trwał bardzo krótko w porównaniu do tych nocnych, a sprawiał wrażenie filmu długometrażowego. Otworzył oczy i znalazł się w dziwnym, jasnym miejscu. Wokół nie było widać prawie niczego, poza dwoma torami strzelniczymi. On stał przy jednym z nich. Tarcza migotała słabo na horyzoncie, dystans był zdecydowanie absurdalnie zbyt ogromny jak na realne warunki. Dopiero po chwili zorientował się, że w prawej ręce trzymał już łuk. Był dziwny, miał dużo zdobień w kolorze przejrzałych liści klonu, mechanizm raczej uproszczony, jakby pierwotny. Mimo to tor wyglądał zupełnie jak ten olimpijski, oczywiście pomijając nierealną długość.
Spojrzał na prawo, gdzie dostrzegł drugą postać. Jegomość miał błękitne, jaskrawe włosy, które wesoło podskakiwały na mocnym wietrze. Dopiero teraz Jimin poczuł go na swojej skórze, przepełnił go zapach świeży, lekki i słoneczny. Uśmiechnął się i już miał podnieść łuk do barku, gdy senny Yoongi uprzedził go, zmrużył jedno oko i skierował łuk w stronę tarczy na końcu własnego toru. Przed wystrzałem obrócił się jednak gwałtownie i z jadowitym uśmiechem na ustach wypuścił strzałę prosto w kierunku Jimina, na co ten chciał krzyknąć, ale głos uwiązł mu w gardle.
Otworzywszy oczy poczuł intensywny dreszcz, jakby ktoś wsadził go do lodówki. Pokój stał na swoim miejscu, on leżał spokojnie we własnym łóżku. Co to było.. Chwycił telefon. Od ostatniego sms'a z Yoongim minęła godzina, jednak powiadomienie uderzało w oczy Jimina uporczywie, aż ten w końcu odczytał wiadomość.
"Bynajmniej. Za godzinę będę u Ciebie, nie ma leniuchowania na mojej warcie."
Park przełknął głośno ślinę i w panice zerwał się z łóżka. Zaraz będzie tu Yoongi, a on w najlepsze wylegiwał się w bokserkach pod pierzyną. Złapał pierwszą lepszą koszulkę, na nogi wsunął dresy i przeczesał palcami włosy, w te pędy mknąc do łazienki, na szczęście przez nikogo nie okupowanej. Po porannej toalecie przystał na moment łapiąc oddech i porywając z łóżka telefon, który wcześniej zostawił. No nie, kolejna wiadomość od Yoongiego.
"Stoję pod domem, otwórz, nie chcę Ci budzić familii."
Bez namysłu pognał do drzwi i przekręcił klucz, rozchylając bramę swego domostwa przed miętowym przybyszem.
- Jesteś niemożliwie natrętny.. - westchnął Jim z delikatnym uśmiechem i wpuścił gościa do wnętrza swojego domu. Ten z gracją pozbył się odzienia wierzchniego, jakby od razu wiedział dokładnie co gdzie jest i jak się z tym obchodzić. Musiał dużo bywać u ludzi. Eh.
- Rodzinne. Mam pomysł, tu w okolicy jest naprawdę świetny bar mleczny, zamówimy omlety i kawę, a potem gdzieś się powłóczymy. Co Ty na to, Park? - Min z cwanym uśmiechem pochwycił fotografię rodzinną z kominka, bacznie się jej przyglądając, ale najwyraźniej zupełnie fałszywie, gdyż po jakichś dwóch minutach wrócił jej dawne miejsce.
- Jak dla mnie okej, daj mi tylko pięć minut, założę coś na siebie i możemy lecieć. - Jimin z prędkością światła wystrzelił po schodach na piętro, już po chwili przekopując zakamarki swojej szafy za czymkolwiek, co pozwoliłoby mu godnie prezentować się w towarzystwie Mina.
Miętowy natomiast bez najmniejszego skrępowania przechadzał się jak gdyby nigdy nic po salonie Parków, chwytając i analizując każdy przedmiot, który przykuł jego uwagę. Nie wykazywał się jakąś specjalną aktywnością ruchową, ale do czasu, kiedy nie usłyszał szybkich kroków Jimina na schodach, zdążył ze swoją wścibską naturą spenetrować praktycznie całe pomieszczenie. Niby od niechcenia rzucił okiem na rudego, który obrócił się teatralnie i chwycił pod boki, bez słowa oczekując aprobaty ze strony drugiego.
- Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli pójdzie z nami jeszcze ktoś, prawda? - mruknął tylko niebieskowłosy i obrócił się w stronę korytarza, zakładając płaszcz i ubierając trampki. Jimin zasępił się, zaraz jednak podążył za nim, z wieszaka porywając kurtkę w stylu baseballowym i wciskając stopy w wygodne, sportowe buty.
- Raczej nie.. a kto to?
- Zobaczysz. Powinniście się polubić. - odparł Yoongi zdawkowo i dopiął ostatni guzik płaszcza, władczo otwierając drzwi i nie czekając na Jimina. Ten po momencie doskoczył do nich, wyjął klucz z zamka i przekręcił go od wewnętrznej strony, zostawiając dom pełnym śpiących bliskich.
Szli spokojnym tempem, Yoongi zdawał się przysypiać. Mimo to czujnie jak na siebie prowadził ich w obranym na samym początku kierunku, a po dziesięciu minutach leniwego spaceru przez niewielki park miejski, ich oczom ukazała się urokliwa z zewnątrz kawiarenka, choć jak Yoongi zapewniał - można tam było zjeść dobre śniadanie za całkiem przystępną cenę. Jim z ukosa spojrzał na szyld, który dumnie skrzypiał nad drzwiami wejściowymi, targany przez wiatr uporczywie i bez litości. Wszystko ucichło, kiedy weszli do środka.
Zapach ciepłych napojów i lekkiego jedzenia owionął głowę Parka, na co jego brzuch z cicha przypomniał o swoim istnieniu. Wystrój miejsca był raczej skromny, bezpretensjonalny - wnętrze kąpało się w białawym świetle, jednak ściany pokrywał dość ciemny, piaskowy odcień szarości, tylko gdzieniegdzie przełamany brudnym karmazynem. Miejsce sprawiało dość przyjemne pierwsze wrażenie, choć na pewno nie było ono dziełem mistrza designu. Uroku nadawała za to ciemna, drewniana podłoga, na której każdy krok brzmiał jakoś szlachetniej. Dopiero po chwili zajęli najodpowiedniejszy stolik, chwycili podłużne menu i tuż po pojawieniu się schludnie ubranego kelnera złożyli zamówienie. Lokal pachniał nieco starością.
- Nie jest tu ładnie, co? - Min prychnął znad telefonu, w który wstukiwał coś właśnie, pełen pasji.
- Nie no, nie jest źle. Całkiem mi się podoba. - odparł nieco zmieszany rudzielec, po raz kolejny omiatając wnętrze z uwagą i starając się zapamiętać wszystkie szczegóły, jakby Yoongi miał go z nich zaraz odpytać.
- Kolejna dziura dla biednych studentów. Ale cóż.. ja lubię tu przychodzić. Każdy ma takie miejsce, prawda? - miętowy zatrzymał się na moment i ciemnymi tęczówkami powiódł po twarzy Jimina, który na to spojrzenie aż znieruchomiał. W duchu modlił się, żeby jednak ta trzecia osoba już się pojawiła. Yoongi potrafił być strasznie dziwny. Oczywiście tylko momentami, to pewnie kwestia przyzwyczajenia.
- Chyba tak. Kiedy przyjdzie ten ktoś? - mruknął z odrobiną niepewności Park, opierając podbródek na pięściach i wyglądając niechętnie przez okno.
- Spóźni się, przed chwilą mi napisał. To do niego podobne, eh. Nigdy nigdzie nie był na czas. - ton głosu Mina wyraźnie stwardniał, a na jego twarzy wymalował się obraz nieco niezrozumiałych dla Jimina emocji. - Tae już taki jest, wiesz. Zjawia się i ucieka jak tylko mu się zachce, jakby reguły gry tego świata go nie obowiązywały. On ma swoje własne realia i nic na to nie poradzisz.
- Tae?
- Mh, Kim Taehyung, gwoli ścisłości. Dziękuję. - dodał jeszcze uprzejmie w stronę kelnera, który akurat przyniósł dwie zamówione przez nich kawy. Jimin również lekko skinął głową.
- Kim on dla Ciebie jest? - kontynuował rudy, wpatrując się błyszczącymi ślepiami w rozmówcę i dmuchając przy okazji w piankę, która utworzyła się na powierzchni jego cappuccino.
- Dobry, stary znajomy. Odkąd pamiętam byliśmy razem. Dużo z nim przeżyłem, moja pierwsza miłość, pierwszy pocałunek, pierwsze.. uhm. Wszystko tak w sumie. - niejasna wypowiedź zakończyła się łykiem czarnej kawy, która najwyraźniej odrobinę poparzyła usta Yoongiego, bo zaraz oblizał je pospiesznie i odstawił filiżankę na podstawkę. - Teraz jakoś to trwa.. ale on już nie jest taki, jak kiedyś. - dodał, a w jego głosie wybrzmiała jakaś dziwna nuta czegoś na kształt goryczy.
- To znaczy jaki..? - mruknął Jim, ale zaraz urwał, gdyż do kawiarenki wparował z impetem godnym blokowego dresiarza, interesujący jegomość.
Postać na głowę miała nasunięty kaptur, nieco za duża kurtka wisiała na nim, odsłaniając bluzę ze sporym nadrukiem "FreakS" umiejscowionym centralnie na ciuchu; przeciętym przez zamek błyskawiczny. Raczej wąskie spodnie z jasnego jeansu miały celowo przedziurawione kolana, tak, że chude nogi przybysza wyzierały spomiędzy materiału. Uda pokrywała wyraźna warstwą gęsiej skórki, z której właściciel nie zdawał się jednak robić sobie zbyt wiele. Na końcach nogawek, spodnie wciśnięte były w znoszone, czarne glany, usiane gęsto przetarciami i plamami nieznanego pochodzenia. Zdecydowanie nie był to typ, z którym Park chciałby zadzierać. Po chwili chłopak potrząsnął nieco ramionami, a kaptur jednym wprawionym gestem zrzucił z głowy, pokazując Jiminowi coś, czego rudy absolutnie by się nie spodziewał - pod całą tą groźną otoczką, chowała się buźka istnego anioła. Delikatne, jasne kosmyki blond włosów opadały na jego czoło pozostając w nieładzie, który tylko dodawał uroku jego gładkiej twarzy. Co mogło odrobinę szokować, jak na standardy koreańskich norm, chłopak miał na oczach sporą warstwę brązowego cienia do powiek, nadającego oczom blondyna nieco zadziorny, zbuntowany charakter. Młodzieniec omiótł miejsce energicznym spojrzeniem i zatrzymał się na dwójce siedzącej przy stoliku obok okna. Bez chwili namysłu podszedł do nich i zasiadł na miejscu tuż obok Yoongiego, naprzeciw Jimina. Nie zaszczycił go jednak spojrzeniem, całą uwagę skupiając na miętowym. Nozdrza Jimina uderzył ostry, mdlący zapach zgaszonego papierosa.
- Hej kotku. Co to za nowa zabaweczka? Śliczny jest, jak go nazwałeś? - mruknął nagle znajdując się zdecydowanie zbyt blisko Mina, a Jimin spiął się, odnosząc niejasne wrażenie, że ten chłopak nie będzie zwiastunem niczego dobrego.
- Uh... Jimin.. poznaj Tae. - Yoongi burknął zdecydowanie mniej pozytywnie, niż jakąkolwiek wcześniejszą wypowiedź. Park rozchylił szeroko oczy.
- Taehyung..
- Więc już mu o mnie opowiadałeś? Ah, no tak.. każdy musi o mnie wiedzieć, nie ma Ciebie beze mnie. - zaciął się na moment, jakby ładując jakiś film na wyjątkowo ślimaczym łączu. - Nie ma mnie bez Ciebie.. - jego głos stracił na sile i natężeniu, co wreszcie zainteresowało Jimina. Po chwili jednak z typowym dla siebie cwanym uśmieszkiem porwał kawę Yoongiego, bez zastanowienia upijając kilka łyków. - No. To co dzisiaj robimy? Jakieś plany na dzień? Napijemy się? Okradniemy bank? A może trójkącik?
O nie. Ten chłopak zdecydowanie nie zapowiadał niczego dobrego.
Do przeczytania! - Gabryś