Title: "Strawberry buisness"
Pairings: Jihope ( Park Jimin & Jung Hoseok)
Summary: Okej, jedziemy dalej. Wydawało mi się, że ta rzecz będzie nieco krótsza, a jednak i tak wyjdzie tego więcej niż dwie części, niech to szlag XD Ale to chyba lepiej - więcej czekania dla was (y) Witam w drugiej części role play'a z Nemi jako Park Jiminem oraz mną w roli Jung Hoseoka. Umysłowa gra wstępna ~
Podrapałem się po karku, widząc tak nagłą zmianę w jego osobowości.
No tak, w końcu jest jeszcze młody i nie cały czas zachowuje się jak szef wielkiej korporacji... chyba.
Kiedy zaproponował mi abym się jeszcze napił i wyjechał do mnie na "Ty" spojrzałem na niego jak na kosmitę.
- Uch nie wiem czy to stosowne proszę Pana... zresztą zająłem Panu i tak sporo czasu. - dopiero teraz zauważyłem, że te negocjacje wcale nie były tak szybko przeprowadzone. Dobrze, że i tak nikt na mnie nie czekał. Taki szczegół jak czas nie był dla mnie bardzo ważny, co jednak tyczy się prezesa jego rangi, z pewnością uznaje zasadę "czas to pieniądz".
*
- Oh, spiepszysz się gdzieś? - zmarszczyłem niepocieszony brwi, stając w wyjątkowo nieprofesjonalnej pozycji. Nie miałem na celu ani go przestraszyć, ani skrępować, jednak wielu negocjatorów w jego wieku, było skłonnych do luźniejszej rozmowy tuż po zakończeniu dyskusji biznesowych. Uśmiechnąłem się w duchu, chwaląc jego profesjonalne podejście do sprawy. Wyglądał na odrobinę młodszego ode mnie, wybijaliśmy się pewnie w podobnych okolicznościach. Nie wykluczone, że gdyby inny rozkład powodzenia, teraz on stałby przede mną z dumnym uśmiechem sugerując kolejną porcję drogiego alkoholu. Spodobała mi się ta wizja. Choć mimo wszystko, wolałem mieć panowanie nad sytuacją we własnych dłoniach.
*
- Nie zupełnie. Jednak kolejny drink zupełnie uniemożliwi mi już prowadzenie samochodu. A jeśli mamy dokończyć rozmowy, lepiej by było gdybym był w jednym kawałku.
Uśmiechnąłem się szerzej teraz będąc nieco rozbawiony tą sytuacją. Mężczyzna zwracał się do mnie jak do kolegi, a nie człowieka z którym załatwia biznesy. W jego głosie wyczułem też nutę goryczy gdy zadawał pytanie. Czyżby tak bogaty gość też spędzał wiecznie samotne wieczory, a takie sytuacje jak ta były nielicznymi okazjami do rozmów? Zdjąłem okulary i odłożyłem je na moją walizkę.
- Nie chciałem być niegrzeczny. Jest to raczej niecodzienna dla mnie sytuacja. - dopowiedziałem szybko, nie chcąc go czasem urazić. Moje zachowanie w tym momencie na pewno również będzie miało wpływ na dalszą współpracę.
*
- Ależ nic nie szkodzi, podziwiam Twój profesjonalizm. To jednak nie będzie już niezbędne, gram w otwarte karty. Nie próbuję Cię zwieść. - wzruszyłem niewinnie ramionami, odkładając jednak trunek na stół i wcale nie nakłaniając go do kolejnych promili we krwi.
- Ale jeśli musisz prowadzić, jak najbardziej to rozumiem. Nie jestem skłonny do łamania prawa. - ozdobiłem usta pełnym, obfitym uśmiechem, nieco zawadiacko przekrzywiając głowę na bok. Czyżby ten chłopak na prawdę nie miał drugiego dna, a wyłącznie twardą maskę projektów i przedsięwzięć?
*
Chcąc, nie chcąc uśmiechnąłem się szeroko na widok jego zaistniałego wyrazu twarzy. Chyba pierwszy raz widzę osobę z tak rozbrajającym uśmiechem.
Stłumiłem cisnący mi się na usta śmiech i pokiwałem głową.
- Skoro otwarte karty... Panie Jung nie znam nawet Pana imienia, a Pan przeszedł tak sprawie na nieoficjalną formę, że nawet nie byłem w stanie o nie dopytać, by uczynić to samo.
Nadal byłem zbyt oficjalny. Ale no taka prawda, on mi się nie przedstawił. Wsunąłem jedną dłoń do kieszeni i patrzyłem na niego wyczekująco. Zacząłem się zastanawiać jak to się potoczy, skoro zaczęło się tak ciekawie.
*
- Idiota. - mruknąłem pod nosem, kiwając z politowaniem nad własnym poziomem błyskotliwości, tym samym przyznając Parkowi rację. Zaraz jednak zreflektowałem się, kłaniając oszczędnie.
- Hoseok. - dodałem szybko, zadowolony z takiego obrotu wydarzeń.
Młody tym bardziej łechtał moje ego, zdobywając się na tak wysublimowane i oficjalne formy, pomimo zupełnie innego przedmiotu naszej rozmowy. Coraz bardziej mi się podobał, ze swoim pewnym siebie wyrazem twarzy, a kryjąc w sobie posłusznego, acz błyskotliwego współpracownika. Chyba naprawdę zależało mu na tych gierkach. Czy świat biznesu musiał być dla mnie tak nużący? Eh.. to chyba jednak wina braku dojrzałości. Aczkolwiek jeśli potrafiłem to przed sobą przyznać, to już jakaś oznaka progresu, czyż nie?
*
- W takim razie miło mi poznać. Mów mi po prostu Jimin. - uśmiechnąłem się tym razem dość ciepło i zupełnie luźno. Oparłem się o stolik i w końcu rozejrzałem się po apartamencie.
- Nie wiem czego Ci bardziej zazdrościć; sukcesu w takim wieku, czy idącym za nim przywilejów. Masz gust wybierając takie miejsca na spotkania biznesowe i niecodzienne zachowania przy tym. - założyłem ręce na piersi zatrzymując w końcu wzrok na Hoseoku.
Ładne miał to imię. A teraz uśmiechnięty z nieco poczochranymi włosami, stojący luźno i nie dbający o to co pomyślę wygląda jeszcze ciekawiej. Gdyby ktoś taki jak on zjawił się w jednym z klubów, w których bywam, na pewno spędziłbym z nim miły wieczór.
...
Ej... stop, o czym ja myślę. Jestem chyba nadal strasznie niepoważny.
*
- Również masz się czym pochwalić. Chociażby tym, że mnie znasz. - w kompletnie beztroskim uśmiechu podjąłem niekonkretną przechadzkę po wynajętym pokoju.
- Dobra praca, więc i pewnie zarobki, twarz, gadane.. - zacząłem wymieniać bez najmniejszych zahamowań, zaraz też znajdując się tuż przy rozmówcy. Jako, że było mi aktualnie wolno więcej niż wszystko, opanowanym gestem musnąłem wierzchem palców jego tors. - .. figura też nie byle czego. Znajdujesz jeszcze czas, żeby ćwiczyć? - zagaiłem ze szczerą ciekawością, przybierając jednak wyraźny, cwany uśmiech.A może wręcz uśmieszek. Mimo, że praca ograniczała bezlitośnie mój wachlarz emocji, miałem kilka mimicznych asów w rękawie.
*
Jego gest trochę mnie speszył i zanim odpowiedziałem odchrząknąłem patrząc najpierw na jego rękę a później na jego twarz. Co nie pomogło bo ten uśmiech potrafił poważnie wyprowadzić z równowagi.
- Kiedy nikt nie czeka w domu ma się czas na ćwiczenia. Ale i Ty na pewno dbasz o kondycję. Zresztą w naszym wieku kiedy osiągnęło się dużo, lub jak ty jeszcze, więcej to, jedyna przyjemność to dbanie o swoją prezencje prawda? - starałem się brzmieć nadal pewnie i poważnie, lecz z sekundy na sekundę było to trudniejsze. Ten facet miał coś w sobie takiego że onieśmielał nawet bardziej teraz, niż wcześniej.
Poza tym miałem nieodparte wrażenie że ma mnie na oku.
*
- Kiedy nikt nie czeka.. w najdroższych hotelach w tym kraju.. - westchnąłem ze zrozumieniem, po czym uśmiechnąłem się przyjaźnie, podkreślając żartobliwy charakter swoich wypowiedzi.
Starałem się dozować wszystko odpowiednio, jednak musiałem przyznać, że krępowanie tego zjawiska strasznie mnie satysfakcjonowało.
- Tacy piękni, młodzi, bogaci. Czego chcieć więcej? - mruknąłem, podążając swoim początkowym zapewnieniem o dosłowności, jaką podejmuję. Nie zbliżając się ani odrobiny ku Jiminowi uniosłem tylko brwi, nieco przymykając powieki i dalej na ustach nosząc ten szarmancki uśmiech.
*
Nie wiedzieć czemu nagle zrobiło mi się gorąco...
A może po prostu tu jest tak duszno?
Spojrzałem w oczy mojemu rozmówcy, były tak ciemne że źrenice niemal zlewały się z tęczówkami. Choć to może przez światło miałem wrażenie że w jego oczach można zatonąć, przez tą głębię. Uniosłem dłoń i poluzowałem krawat zaraz po tym jak usłyszałem jego pytani. Ten pomruk pytania w moich uszach odbił się echem.
Huh.. Hoseok mi się spodobał i podświadomie przesadnie reaguję na jego sposób mowy i gesty. Shit, muszę się uspokoić bo inaczej będzie dziwnie.
- Znaleźć coś, co na dłużej zapełni tą pustkę i zaspokoi niedosyt, który nadal się utrzymuje. - odpowiedziałem mając nadzieję że zachowuje odpowiednią składnię i nie będzie to brzmiało nieodpowiednio.
*
- Niedosyt? - zamruczałem prawie szeptem, unosząc jedną brew i przekształcając uśmiech w nieco bardziej cwany. Opuściłem na moment wzrok, próbując opanować cisnący się na usta chichot. Młody tak starał się ciągle robić najlepsze możliwe wrażenie, co sprawiało, że był naprawdę słodki. Nic w tym złego, przeciwnie, mi podobało się to coraz bardziej.
- Stać mnie na zaspokajanie niedosytu. - dodałem po chwili, ponownie unosząc wzrok i zaglądając prosto w oczy mojego urokliwego rozmówcy.
Czy mam zdolności hipnotyczne? Chyba nie, ale lubiłem udawać, że w moich źrenicach czai się tajemnica. Zwłaszcza, że ludzie uwielbiają takie pierdoły, wmawiają sobie niestworzone rzeczy i wierzą w nie uparcie, zamykając się w nierealnym świecie. To sprawia im przyjemność, a ja nie widzę nic złego w sprawianiu przyjemności. Zwłaszcza tak przyjemnym wizualnie osobnikom.
Zerknąłem jeszcze w kierunku poluźnionego krawata Jimina. Co jak co, ale do tego pasuje też..
Bez zastanowienia sięgnąłem guzika, tak irytująco ściskającego materiał koszuli na gardle młodego. Dopiero po chwili zdałem sobie, że mógł to odebrać jako zbyt śmiałe posunięcie.
Ups.
*
Odwróciłem wzrok nie wytrzymując jego spojrzenia. Po prostu to było za dużo na dłuższą metę.
Słysząc natomiast, że potrafi zaspokoić niedosyt, omal się nie zaśmiałem. Widocznie stać go na wszystko. Ale czy jest przez to naprawdę szczęśliwy czy tylko mu się to wydaje?
-Zaspokoisz niedosyt, ale za pieniądze szczęścia nie kupisz. Chyba że masz kogoś kto jest Twoim prywatnym szczęściem... - nie skończyłem nawet myśli gdy jego obie dłonie powędrowały w kierunku mojej krtani.
Zamarłem patrząc jak odpina guzik przy kołnierzyku. Była to dla mnie bardzo nietypowa sytuacja i przez to poczułem jak na moich policzkach pojawia się delikatny rumieniec.
Jeju nie, nie mogę się rumienić. Nie teraz. Spuściłem wzrok modląc się w duchu by on czasem tego nie widział, niestety graniczyło to z cudem.
- Um, może ja bym się jednak czegoś napił. - spróbowałem zwalić swój stan na brak nawodnienia. Choć na pewno nie uwierzy mi widząc moje zachowanie. Jaki wstyd...
Do przeczytania! - Gabrych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz