Title: "Strawberry buisness"
Pairings: Jihope ( Park Jimin & Jung Hoseok)
Summary: W porządalku, jestem, żyję, LaB nie zabił mnie do końca ;w; Przy okazji chciałbym z radością zapowiedzieć zbliżającą się nową serię, cały aż się trzęsę na myśl jak świetne to będzie, ale na chwilę obecną żadnych spoilerów, czekam grzecznie razem z wami. A teraz kolejna porcja super seksownego, coraz odważniejszego Jihope'a, kochajcie się ~~
(XD)
(XD)
Fakt, że po prostu stałem w miejscu, dopóki chłopak z obsługi nie wyszedł, był cokolwiek nieadekwatny do poprzedniej sytuacji. A i wtedy dopiero za namową Hoseoka usiadłem. Opadłem więc na kanapę obok niego i przez wcześniejszą obecność kelnera, a szczególnie jego spojrzenie, znów się skrępowałem. Poprawiłem włosy i sięgnąłem po jedną z truskawek maczając ją w czekoladzie.
- Dlatego rozważ powrót. Widać że sprawia Ci to radość. - mój uśmiech teraz był nieco bardziej wysublimowany. Kończąc zdobienie owocka polewą przysunąłem go do ust i ugryzłem kawałek. Słodkie smaki zmieszały się w moich ustach tworząc pyszną kompozycję, zjadłem resztę owocu i oblizałem palec z czekolady, która kapryśnie po nim spłonęła. Przymrużyłem oczy delektując się smakiem i mruknąłem z zadowolenia całkowicie przypadkiem, nawet nie zdając sobie sprawy z tego że tak robię. Taka mała przyjemność a tak cieszy.
*
- Smakuje? - wyszczerzyłem arsenał równych, białych zębów, bacznie obserwując poczynania Jimina. Nie, żebym był prawie stuprocentowo pewien, że robił to specjalnie; oblizując palce i nieznacznie, acz słyszalnie mrucząc, ze mną tuż obok. Powtórzyłem proceder zainicjowany przez czerwonowłosego, sam będąc zmuszonym do oblizania z palców kapiącej czekolady. Eh, taki kaprys. Przełknąłem słodycz, z zadowoleniem wypisanym na twarzy, usadzając się nieco wygodniej i chwytając kolejną truskawkę smukłymi palcami.
- Radość sprawia mi także negocjowanie porozumień między-firmowych, czytanie dokumentacji salda przychodów mojej korporacji i oglądanie oddanych swym zadaniom sekretarek. - uśmiechnąłem się sugestywnie, starając nieco zaigrać z emocjami mojego uroczego współpracownika.
*
Pokiwałem głową w odpowiedzi na jego pytanie i sięgnąłem ponownie do półmiska tym razem po zjedzeniu oblizując kąciki ust z kocim uśmiechem na ustach. Ach, a ten znowu o firmie... ale chwila, sekretarki? Przyjrzałem mu się przez chwilę nie okazując żadnych emocji na twarzy.
- No tak ty masz sekretarki. - wywróciłem oczyma, zastanawiając się jak w takim razie wygląda jego biuro, że ot tak ogląda sobie kobiety przy pracy. Westchnąłem zamyślony, a kolejny z owoców trafił do moich ust. Natomiast czekolada miała tym razem nieco inne plany i spływała mi w leniwym tempie z kącika w dół na podbródek. Co zaskakujące Hoseok chyba właśnie śledził ją wzrokiem.
*
- Też będziesz miał. - wzruszyłem nieco arogancko ramionami.
Po kilku dłużących się sekundach świdrowania wzrokiem tej jednej cholernej kropelki czekolady, miałem dość czekania. Skręciłem się nieco w kierunku swojego rozmówcy i przysunąłem, podkreślając pewnymi gestami zdecydowaną wyższość i swego rodzaju dominację. Uśmiechnąłem się niewinnie, jedną ręką opierając nisko o jego udo, przy okazji wreszcie czując pod palcami wcześniej wyobrażane od dłuższej chwili mięśnie, drugą natomiast sięgając ku twarzy młodego.
- Pozwolisz. - mruknąłem unosząc beztrosko brwi i wierzchem palca wskazującego ocierając ciekłą słodycz. Jak przyjmiesz ten gest, tancerzyku?
*
Zerknąłem na jego dłoń na moim udzie, ale sam dotyk spowodował, że znów zrobiło mi się goręcej. Kiedy jego dłoń była przy mojej twarzy zarumieniłem się po raz drugi dzisiejszego dnia. Delikatnym lecz pewnym ruchem pokierował swój palec tuż przy moich wargach, a korzystając z tego, że nie cofnął od razu dłoni odpowiedziałem czymś równie wykraczającym poza savoir vivre spotkania biznesowego. Mianowicie wziąłem jego palec do ust zlizując z niego to co otarł z mojej twarzy.
- Nie może się zmarnować. - zamruczałem patrząc w jego ciemne oczy, co było już dość perwersyjne.
*
Wysoce zaintrygowany uniosłem jedną brew. Mimowolnie oblizałem dolną wargę, obserwując jak obejmował ustami mój palec. Odważniej niż przypuszczałem, no no..
- Istotnie, byłoby szkoda. - zamruczałem w odpowiedzi, nawet nie drgnąwszy, jednak nieco zaciskając palce na udzie Jimina. Co jak co, ale manipulowanie miałem w małym palcu. Odsunąłem się więc jak gdyby nigdy nic, chwytając truskawkę i mocząc ją obficie w czekoladowym sosie. Gdy znalazła się tuż przy mych rozchylonych ustach specjalnie pozwoliłem nadmiarowi czekolady skapnąć poniżej dolnej wargi, sam zaraz wgryzając się powoli w owoc. Wzrok Parka, tak skupiony na mnie, sprawiał mi niemałą satysfakcję, to prawda.
*
Czułem że mu się podobało co zrobiłem i to dosłownie. Palce zacisnął dość mocno na moim udzie.
Czyli Cię pociągam co? Dobrze mieć pewność... kij z tym, złamiemy najwyżej parę zasad, ale w końcu nie raz wdawałem się w gierki tylko jednorazowo. Może to też będzie bez zobowiązań? Uśmiechnąłem się niewinnie i przysunąłem nieco bliżej niego czekając, aż przełknie owoc. Widząc ruch jabłka adama nachyliłem się nad jego twarzą i zlizałem kropelkę czekolady z jego brody.
- Tego też by było szkoda. - stwierdziłem intonując głos na naiwnie uroczy.
Panie Jung co Pan na to? To też się Panu spodoba?
*
Ponownie zlustrowałem go swoim nieco zblazowanym, aczkolwiek usatysfakcjonowanym spojrzeniem. Stawiał wszystko na jedną kartę, ryzykował skubaniec. Mógłbym teraz na przykład zrujnować jego życie.. miałem w garści wszystko co robił, każdy najmniejszy gest należał do mnie. Sycąc tym swe imperatorskie żądze, skupiłem się jednak na tym, co mogłem jeszcze dzisiaj otrzymać. A zapowiadało się naprawdę ciekawie.
- Doprawdy? - zaintonowałem melodyjnie, lecz nisko i zaraz wcale się nie odsuwając, a bez przerwy mierząc z Parkiem spojrzeniem, sięgając ku tacy. Tym razem nie po owoc. Zanurzyłem opuszki dwóch palców w czekoladzie, po czym przysunąłem je blisko ust Jimina, nawet nic słownie nie sugerując. Był pojętnym chłopcem i wyglądało na to, że dobrze wie co robi. Postanowiłem więc trochę pooglądać. Uśmiech wpłynął szerokim łukiem na moje wargi.
*
- Mhm. - mruknąłem znajdując się milimetry od jego twarzy. Wiedziałem że igram z ogniem i mogę się sparzyć. Ale gra była warta świeczki. Kto nie ryzykuje, przecież nie zyska.
Ująłem jego dłoń w moją kiedy tylko przysunął palce pod moje wargi. To teraz trochę się zabawię. Najpierw musnąłem ustami ich opuszki i kusząco oblizałem wargi następnie przesunąłem językiem po całej ich długości by następnie je nim opleść i włożyć oba do ust obniżając je dokładnie i językiem drażniąc je w sposób pobudzający wyobraźnię. Kiedy skończyłem uwolniłem jego dłoń z uścisku i uśmiechnąłem się szelmowsko, mrużąc przy tym oczy.
*
- Cóż, panie Park.. - zamruczałem wyjątkowo ponętnie, nawet w nieco obfitszy sposób niż zamierzałem.
- Przewiduję owocną współpracę. - skwitowałem jeszcze, po czym sięgnąłem, przed momentem tak przyjemnie potraktowaną, dłonią ku owocom. Truskawka, czekolada, muśnięcie językiem. Jednak nie wsunąłem jej w usta, a przynajmniej nie własne. Najpierw jakby znudzonym gestem naznaczyłem kilkoma ciepłymi kroplami delikatnie odsłonięty fragment szyi czerwonowłosego, zaraz później owoc podając mu do ust. Sam, w trakcie gdy ten zajął się konsumpcją, nachyliłem się głębiej, wymuszając by nieco odchylił głowę. Przesunąłem lepkimi od słodyczy wargami po skórze Jimina, wreszcie pozbywając się słodkich kropel powolnymi, przeciąganymi liźnięciami. Przy okazji kilkakrotnie, w już chyba lubieżny sposób, ssąc jego niespotykanie delikatną jak na mężczyznę skórę.
*
Jego pomruki brzmiały cudownie. A to co powiedział sprawiło mi ogromną satysfakcję. Ach i ta aluzja do owoców. Perfekcjonista z niego. Zjadłem, co podsunął mi pod usta i przymknąłem oczy przechylając głowę w bok. Czułem jego wargi, które były miękkie, a zdecydowane w tym co robiły. Kiedy zaczął ssać moją skórę wydałem z siebie coś jakby westchnięcie rozkoszy. A to wszystko przez to że moja szyja jest nadzwyczaj wrażliwa. Położyłem mu jedną dłoń na ramieniu i starałem się nie ponawiać westchnień, co było niestety bardzo trudne. W połączeniu z moja wrażliwością w tych okolicach i jego doskonale sprecyzowanymi poczynaniami przez mój kręgosłup przeszedł intensywny dreszcz. Taki zwiastujący tylko więcej przyjemności.
*
Miałem nieodpartą ochotę sprawdzić pewną kwestię, co oczywiście zaraz urzeczywistniłem; wcale nie mocno, a raczej pieszczotliwie złapałem zębami kawałek jego skóry, delikatnie go przy okazji oblizując. Dźwięk, jaki z siebie wydał, rozwiał moje wszelkie wątpliwości. Pchnąłem go powoli tak, by ułożył się na plecach. Pierwej jednak zlustrowałem zniesmaczony jego odzienie.
- Yh.. zdejmij to.. - prychnąłem, zaraz jednak uśmiechając się szeroko. Nie będę go rozbierał, e-e, to on miał się przede mną negliżować. Kolejna forma detalicznego zaspokajania potrzeb. Na widok opalonego, umięśnionego ciała wydałem z siebie głośny, intensywny pomruk.
*
Nie mogłem powstrzymać cichego jęku gdy tylko poczułem jego zęby na swojej skórze. Było to dość krępujące i zawstydzało, czego skutkiem oczywiście były rumieńce. Ale o wiele intensywniejsze od tych wcześniej. Moja twarz wręcz płonęła. Rozpinając do końca koszulę niby przypadkiem trąciłem kolanem jego krocze... skoro jestem na dole mogę go przynajmniej ponakręcać.
- Z resztą mi pomóż, Hyung.. - złapałem go za krawat i pociągnąłem bliżej ponownie ocierając się o niego. Czekałem przy tym czy jednak nie pokusi się o zdjęcie ze mnie reszty ubrań. W końcu brzuch prezentował się na tyle dobrze, że może sam zechce odkrywać resztę mojego ciała.
*
- Skoro nalegasz. - wzruszyłem ramionami nic sobie nie robiąc z takiego obrotu sytuacji. Poza tym.. mogłem sobie pozwolić na jeden wyjątek, a co mi tam. Widok przed oczami był aż nazbyt wynagradzający. Piękny, świetnie wyrzeźbiony brzuch, delikatnie falująca pod wpływem oddychania klatka piersiowa, wyraźne mięśnie. Szybkim, nieco zniecierpliwionym ruchem zsunąłem koszulę z ramion młodego. Wtem przypomniałem sobie o pewnej broni jaką dysponowałem. Zaraz moje palce zanurzyły się w czekoladzie, po chwili zawisając nad torsem i brzuchem Jimina, na który obficie spadały słodkie krople. Resztę pokazowo przed nim oblizałem, po czym przylgnąłem do jego skóry, wyprawiając z nią podobne rzeczy co wcześniej z szyją. Wodziłem językiem po kształtnych mięśniach, zlizując przy okazji czekoladowe plamki. Czystą dłonią także postanowiłem nieco podrażnić swój łup, skupiając się na delikatnym trącaniu opuszkami jego twardych sutków. Gdy mokre pocałunki znalazły się przy linii jego spodni, poczułem jak zawija pode mną biodrami. Cóż za uroczy chłopiec, nie wierzę.
*
Naprawdę ekscytujące było to co robił. Dotyk jego ust i dłoni działał na mnie niesamowicie intensywnie. A muszę nadmienić, że żaden z nas nie był pijany i wszystko działo się zupełnie świadomie. Mój oddech przyśpieszył nieco kiedy muskał moje podbrzusze. Swoje dłonie położyłem na jego ramionach i zacisnąłem palce na delikatnym materiale koszuli. Mógłby też już się jej pozbyć, z chęcią i ja bym go pooglądał. Poruszyłem biodrami i zamruczałem niskim tonem, po czym złapałem go za krawat przyciągając wyżej by móc sprawnie pozbyć się irytującego ubrania.
- Nie masz chyba nic przeciwko? - szepnąłem uwodzicielskim tonem głosu i zdjąłem mu krawat, a zaraz po tym powoli odpinałem guziki by następnie zsunąć koszulę i rzuć ją na podłogę. Kiedy już mogłem zobaczyć jego tors na moich ustach wykwitł uśmiech satysfakcji. Młody, bogaty i baardzo seksowny. Oblizałem usta i musnąłem nimi jego podbródek. Byłem cholernie ciekaw jak smakują jego wargi.
*
Bez słowa skierowałem wzrok na własne ciało, naśladując swoje truskawkowe cudo. W głowie nazywałem go "swoim" od początku, co bardzo mu przecież pasowało. Uśmiechnąłem się skromnie, łapiąc z nim wzrokowy kontakt. Nie do końca grzecznymi ruchami zahaczałem o szlufki jego spodni, przy okazji wodząc paznokciami po jego boku. Zbliżył się wyjątkowo odważnie. Podobało mi się obserwowanie rosnącej w nim pasji, tego jak ledwo się powstrzymywał, jak chciał więcej.
Uniosłem z uśmiechem brew, nie dając mu tej satysfakcji i pochylając się znów nad jego ciałem. Oblizałem dokładnie skórę tuż przy linii spodni, sprawnie odpinając jego rozporek i łapiąc w zęby ostatnią warstwę materiału dzielącą mnie od jego nieco nabrzmiałej i emanującej ciepłem męskości. Oblizałem z lubieżnym pomrukiem wargi. Uniosłem wzrok na Jimina, posyłając mu sztucznie niewinne spojrzenie.
Sięgnąłem palcem w połowie już opróżnionej miseczki z czekoladą, ponownie zdobiąc nią ciało swojej truskawki. Mruknąłem zadowolony, napawając się widokiem zarumienionego, cicho posapującego Parka pobrudzonego słodką, lepką mazią.Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Nie było nic dziwnego w wizji przeruchania go na lewą stronę.. prawda?
Do przeczytania! - Gabuch.
Błagam, nie katuj... Błagam o kolejną część... ;a;
OdpowiedzUsuńOmo. Ktoś się odezwał pod rp. Wow.
UsuńJasne, lecę, po prostu.. nie wiem, gez, roboty z tym od wuja, a nikt się nie upominał, to sobie leży na poczcie i czeka na zbawienie XD Aczkolwiek jeśli tylko ktoś ómiera, to ja tuż po powrocie do domu siadam i się za to zabieram <3
Gabek