Tytuł: How to reach the target
Paringi: Taegimin (Kim Taehyung & Min Yoongi & Park Jimin)
Opis: Z tym zakończeniem było więcej kłopotu, niż z jakimkolwiek wcześniejszym opowiadaniem. Ja nie wiem co się dzieje, nie wiem czy dobrze robię, jeśli myśleliście o czymś innym, chętnie poczytam jak wyobrażaliście sobie, że potoczą się losy miętuska, rudego i fała.
Jimin się Taehyunga najzwyczajniej bał.
To było do przewidzenia; jeszcze tego dnia wdał się w bójkę z jakimiś typami spod ciemnej gwiazdy, dostał po uszach od właściciela sklepu, obok którego przechodzili, a Tae jakoś tak z niczego stwierdził, że fantastycznie będzie nabazgrać coś na wystawie jaskrawo-czerwonym sprayem, ostatecznie złapała go policja, a Yoongi wraz z rudowłosym musieli ratować jego wielce podatny na kłopoty tyłek. Czym był ten dzieciak.
No, nie miał prawa tak o nim mówić, dowiedział się bowiem, iż Taehyung jest - o dziwo - z tego samego rocznika co Park. Najmniejszy z trójki kompletnie nie pojmował osoby blondyna. Był dziki, głupawy, porywczy.. zupełnie nie pasował do osoby Yoongiego. Myśli zaprzątała mu ciekawość ich historii, co musiało stać się w tych kompletnie odmiennych osobach i ich życiach, że aktualnie byli ze sobą tak bezkrytycznie, absurdalnie blisko.
- ChimChim! - rozległo się nagle nad uchem rudego, które padło ofiarą zwierzęciu w ludzkiej skórze, zwanemu Taehyung. - Jesteś tak samo nudny, jak Yoongi, wiesz? Po co ja w ogóle z wami łażę..
- Nikt Cię nie zatrzymuje. - mruknął Jim kąśliwie, unikając karcącego spojrzenia Yoongiego, czuł bowiem, jak wypala w nim ogromną dziurę.
- I tylko dlatego wciąż tu jestem. Można Ci chociaż pograć na nerwach.. - swoim niskim głosem Tae uformował coś na kształt warknięcia z uśmiechem na ustach, ni z tego ni z owego zaciskając pięści na materiale kurtki rudego i w pół kroku ciągnąc go w tył, tak, że ten ze zdezorientowanym stęknięciem wpadł prosto w szerokie, silne ramiona rówieśnika. - Jesteś słodki, kiedy się tak złościsz, Jiminie.
Park nie rozumiał sytuacji, nie wiedział co począć i jak się z tego wyrwać. Poczuł tylko ciepłe wargi, które w najmniej oczekiwanym momencie przylgnęły do jego odsłoniętej szyi. Tae bez trudu przytrzymał chłopca w stalowym uścisku, aż do momentu, w którym na jego skórze wykwitł zaczerwieniony, od środka niemalże siny ślad. Dopiero wtedy blondyn z zawadiackim uśmiechem wypuścił mniejszego z ramion, a ten bez chwili namysłu złapał się za szyję, jakby właśnie co najmniej został ugryziony przez toksycznego zombie. Min wyraźnie skołowany stał tylko z nieobecnym wyrazem twarzy, obserwując całe zajście raczej zaciekawiony niż oburzony. W przeciwieństwie do rudowłosego.
- C-.. co?! Coś Ty właśnie odwalił, co?? - pisnął gotujący się od wewnątrz Jimin, po czym rzucił oskarżycielskie spojrzenie miętusowi. - A Ty? Nie masz zamiaru nic z tym zrobić?!
Tae stał niewzruszenie i tylko zanosił się zduszonym śmiechem. Leniwie przestąpił kilka razy z nogi na nogę, doczłapując tym samym do Yoongiego, którego otoczył ramieniem, przyciskając do siebie jego drobnej postury ciało. Niższy nie okazywał wyraźnych sprzeciwów.
- Ejj.. ChimChim.. Ty mała, ruda kuleczko.. Sporo się jeszcze musisz nauczyć. O Yoongim, o mnie, o sobie. - westchnął blondyn, jak gdyby nigdy nic nachylając się bliżej hyunga i z niezakłóconą pewnością siebie rozchylone usta składając na jego delikatnych wargach.
Jimin zadrżał.
Tae był absolutnie bezwstydny, pogłębił pocałunek momentalnie, zaborczo przyciskał do siebie hyunga, spijając bliskość niczym przegłodzony wampir. Do pewnego momentu Min pozostawał wobec tego całkowicie obojętny, ze zmrużonymi powiekami grzecznie wyczekując kolejnych ruchów młodszego. Aż w końcu stała się rzecz, której Jimin ani nie przewidział, ani jak się okazało, wcale nie chciał. Starszy powoli, jakby od niechcenia, uniósł ramiona, otaczając nimi szyję blond dzieciaka, który na gest zareagował nad wyraz ochoczo. Traktując interakcję niczym oficjalną zgodę, czy może raczej zaproszenie, chwycił go mocno w talii, a Jimin mógłby przysiąc, że usłyszał ze strony Yoongiego coś na kształt zduszonego stęknięcia. Pocałunek trwał, wlekł się, dwójka smakowała się już długo, z każdą jednak chwilą wręcz pogłębiając doznanie z tym większą pasją i zaangażowaniem.
A Park stał. Patrzył na scenę, jedną dłonią ciągle trzymając zmaltretowaną szyję, przyglądał się i wcale nie wierzył w to co widział.
No bo Yoongi z chłopcem.. Okej, może nawet gdzieś tam na to liczył. Ale dlaczego, na bogów, czemu pozwalał Tae dotykać swoich bioder, gryźć wargi, które na pewno były słodkie i delikatne. Park zmarszczył brwi, nie odszedł jednak, wytrwale czekając aż zakończy się intymna chwila dwójki przed jego oczami.
Doczekał się ostatecznie, chociaż nietęgi wyraz jego twarzy sugerował, że był zdecydowanie niezadowolony z tego jak długo musiał wyczekiwać.
Tae odsunął się od hyunga, z zaskakującą czułością gładząc jego policzek i uśmiechając się subtelnie pod nosem. Na widok Jimina najwyraźniej nieco się zdziwił.
- O.. Zostałeś? - jęknął nie starając się nawet o opanowany ton i wyciszając rozbuchane emocje. Porozumiewawczo zerknął na Yoongiego, który z rumieńcem na bladych policzkach wpatrywał się intensywnie w czubki własnych butów, nieskory do jakichkolwiek interakcji.
- Ano, jak widać. - odparł Park cicho, acz stanowczo i odchrząknął, chcąc najpewniej dodać sobie odwagi. Stanąwszy wyprężony niczym struna przed Taehyungiem, który nabrał już typowego dla siebie cwaniactwa.
Yoongi stał w miejscu, cichy jak zawsze, ale tym razem uciszony.
- Więc mam rozumieć, że chcesz się nauczyć? O nas? - mruknął Taehyung zmniejszając dystans między sobą a Rudym. Przyglądał mu się uważnie z góry, starając się bystrym okiem wyłapać każdą emocję, jaka przemknęła przez Jiminowe oblicze.
Długa cisza trwała nieprzerwanie, zakłócana tylko trzema spokojnymi, podejrzliwymi oddechami.
*
- Chodźmy do mnie. - wybrzmiał miękko miętowy tembr, zlewając się z szumem wiatru, który przybrał nieco na intensywności.
*
Zsunął z bioder materiał spodni, przdz krótką chwilę mocując się z przeciśnięciem stóp przez nogawki. Nieco niepewnym gestem pozbył się również bielizny, całkiem nagi stając przed dwoma parami oczu.
Tae uniósł kąciki ust i wyciągnął otwartą, zapraszającą dłoń w kierunku rudowłosego.
Jimin wciąż nieco nieufnie zbliżył się doń, pozwalając, by ręka blondyna oplotła jego bok, bez namysłu przyciągając ciało niższego do siebie. Blondyn począł przyglądać się posturze chłopca już z całkiem bliska, całkiem zatopił się w pełnym pasji analizowaniu ciała rudego, wodząc smukłymi dłońmi po powierzchni skóry niczym podczas badania nieznanej sobie do tej pory mapy.
Yoongi natomiast, mniej pewny siebie niż kiedykolwiek, odważył się w końcu podnieść na Jimina wzrok i złączyć ich spojrzenia w momencie niepewności. Starszy wstał jednak z uda blondyna, przylegając do boku rudego i zaplatając chude kończyny na jego ramieniu.
Jimin czuł, że dotyk Tae powoli zaczyna palić, spojrzenie Mina peszy i zawstydza. Wkrótce uderzyło w niego gorąco, kumulujące się w podbrzuszu pod postacią intensywnego trzepotu motylich skrzydeł.
- Piękny jesteś, Jiminnie. - mruknął w końcu Kim, zerkając od dołu na oblicze rudego, który bezzwłocznie odwrócił głowę, czując jak jego policzki stają się ciepłe od nagłego napływu krwi.
Yoongi uśmiechnął się pod nosem, opierając czoło o skroń Parka i na krótką chwilę mrużąc senne powieki.
- Jesteś, to prawda. - dodał szeptem i musnął rozchylonymi wargami delikatną skórę na przełomie policzka oraz ucha chłopca.
Rudy drżał, nie czuł się już na siłach, aby to jakkolwiek powstrzymywać. Zwłaszcza, że Yoongi całował jego ucho, szyję, obojczyki. Zwłaszcza, że Taehyung wodził opuszkami po napiętych mięśniach ud, po biodrach. pośladkach. Wkrótce delikatna dłoń zaczęła zaciskać się na ciele najmniejszego, zapuszczone paznokcie wbijały się w skórę, zostawiały zaognione, wąskie pręgi na ślad swojej bytności. Na szyi czuł oddech miętowego, jego gorący język, drobne, ostre zęby, nadgryzające nienaruszoną do tej pory taflę skóry Jimina.
Obie dłonie Rudego znalazły już sobie miejsce; jedną przytrzymywał przy sobie głowę Yoongiego, wplatając palce w jego błękitne włosy i zaciskając je na nich w przypływach skumulowanych emocji.
Drugą dłonią wodził po zaskakująco drobnym ramieniu Tae, co jakiś czas pieszczotliwie zahaczahąc palcami o jego obojczyki, trącając płatek ucha.
Nagi, bezbronny, w objęciach dwójki kochanków, drżący z zimna i gorąca.
Dłonie pieszczące jego ciało, usta błądzące przez nadwrażliwą skórę, języki doprowadzające go na granice świadomości i racjonalnego myślenia. Trzy serca, wybijające głośny, chaotyczny rytm.
***
Rozwleczony jęk rozniósł się po pokoju, przyprawiając Taehyunga o dreszcze ekscytacji.
- Cholera.. - wysapał ciężko Jimin, wiercąc się pod wpływem zaciśniętych na pośladkach dłoni i przyrodzenia energicznie rozpychającego jego wejście. Zagryzł mocno dolną wargę i wziął kilka szybkich oddechów przez nos. Wkrótce jednak Yoongi zawinął biodrami, domagając się utraconej uwagi i ocierając się pulsującym penisem o policzek rudego.
- C-chim.. - jęknął błagalnie, na co młodszy chwycił jego członka bez chwili zwłoki, najpierw przez moment sunąc zaciśniętą dłonią po całej jego długości, następnie oplatając go opuchniętymi, gorącymi wargami i zasysając się na miękkiej główce.
Słonawy posmak wypełnił wkrótce wnętrze jego ust, spłynął w dół gardła, a Park zakaszlał cicho, ze łzami w kącikach oczu znacząc na przyrodzeniu miętowego niekonkretne wzory mokrym językiem. Kilka drobnych kropel spłynęło jeszcze po nim, a Min głośno wypuścił z płuc wstrzymywane powietrze. Czule przeczesał rude kosmyki grzywki Jimina i jeszcze przez chwilę postarał się ukoić rozszalałe tętno. Tae natomiast wznowił pchnięcia w spazmatycznie szybkim tempie, na co Park odpowiadał salwami zachrypniętych, siłowych pojękiwań i westchnień.
- Tae.. o boże.. - zapowietrzył się w końcu i obficie rozlał się na prześcieradło, przykurczając mięśnie brzucha i podkulając ramiona. Na wyższego zadziałało to niemal jak rozkaz, uderzył miednicą o pośladki chłopca jeszcze kilka razy, wchodząc w niego po same jądra i ostatecznie szczytując obficie w ciasnym, gorącym wnętrzu Parka.
Obaj zacisnęli powieki, a Jim rozchylił je dopiero w momencie, kiedy poczuł spływające po wnętrzu ud ciepło. Z tą chwilą oddał się obezwładniającemu zmęczeniu, opadł częściowo na pościel, częściowo na tors błękitnowłosego. Ten momentalnie objął go na wysokości łopatek i jął z wielką delikatnością gładzić wcześniej zadrapaną przez siebie skórę.
Tae pochylony do przodu starał się uspokoić oddech, w końcu zerkając na obejmującą się dwójkę i kładąc się tuż obok nich, przy okazji ramieniem otaczając talię Jimina.
Trzy, splatające się, gorące oddechy.
Jimin już po chwili smacznie spał, dzięki czemu tętno zwolniło i jedynym śladem wcześniejszych wydarzeń był permanentny rumieniec na jego policzkach oraz ciało pokryte bordowymi pręgami oraz licznymi siniakami. Tae uniósł jeden kącik ust.
- Mały, słodki Jiminnie. - mruknął z uśmiechem paznokciami znacząc ledwo wyczuwalne przez śpiącego tory na skórze jego pleców.
- Wreszcie nasz. - dodał cicho Yoongi, łapiąc kontakt wzrokowy z młodszym.
Uśmiechnęli się szeroko, przyciskając swoje usta i darząc się kilkoma czułymi, najczulszymi gestami.
*
- Strzał!
Cięciwa wysmyknęła się z wprawionych palców, strzała pomknęła ze świstem przez powietrze, grot tępo utkwił w samym centrum tarczy.
- Doskonale, Jimin. - trener poklepał z uznaniem ramię chłopaka, przez lornetkę podziwiając wynik rudowłosego. - Kolejna dziesiątka. Niedługo całkiem przestaniesz pudłować.
Z radosnym, wdzięcznym wyrazem twarzy chłopak skłonił się przed trenerem, a ten wkrótce zniknął w gabinecie. niosąc ze sobą do połowy zapełniony zimną, czarną kawą kubek.
W tym samym momencie drzwi głównego wejścia rozchyliły się, wpuszczając na teren drobną sylwetkę chłopca o miętowo-niebieskich włosach. Jimin poczuł przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Chłopak na widok rudego przystroił się w oszczędny, ale szczery uśmiech. Podszedłszy do strzelca odsunął łuk od jego ciała, zajmując jego miejsce i przywierając w szczelnym uścisku do młodszego. Usta Yoongiego leniwie musnęły płatek ucha towarzysza.
- Tae wpadnie nam dzisiaj pokibicować. - mruknął, na co Jimin bez słowa skinął głową i przybrał zadowolony wyraz twarzy. - Może się do niego wreszcie przekonasz.. - dodał cicho i zaczepnie uszczypnął bok rudego, na co ten wzdrygnął się i pokręcił z politowaniem głową, dostawiając łuk do ramienia i celując w kierunku tarczy na końcu toru.
- Lewe skośne. - krzyknął jeszcze miętowy, znikając za drzwiami.
THE END(?)
Do przeczytania! - Gabiś
Gabi, ja Cię kocham, ale przepraszam, że scenę seksu ominęłam. Dominujący Tae to nie moja bajka, wiesz przecież.
OdpowiedzUsuńNiemniej całe opowiadanie było cute i w ogóle ;___; Chociaż tamte zakończenie bardziej by mi odpowiadało, bo lubię dramy, to wyszło Ci to i tak fajnie <3 KC.
Wiem rozumiem, spokojnie. Dziękuję tho, następnym razem specjalnie dla Ciebie Taeś będzie pasywem z krwi i kości, promise. Kc2
UsuńGabe
Nie spodziewałam się tego...
OdpowiedzUsuńZnaczy tak pozytywnie
(ja nie chcę końca!)
Ja też nie chcę, to zbyt dziwne, żeby się skończyło ; -;
UsuńGab
*macha tak trochę bezradnie rękoma* Dobra, bez bicia, to było zajebiste XD Nie wiem, jak to skomentować, takie uczucia ma to wywoływać, prawda? To się chyba nazywa fetyszyzm, ale no błagam no- psychiczny/dominujący Taeś. To się będzie sprzedawać!
OdpowiedzUsuńMatko bosko kto mi Ciebie zesłał, dziękuję dziękuję dziękuję ❤
UsuńTak, odczytałaś wszystko doskonale, zareagowałaś doskonale, o to chodziło. Kocham mocno.
Gabiś
Ochui. Dobra, nie spodziewałam się... I mimo iż nie przepadam za Taegim, Vminem i w ogóle, spodobało mi się to zakończenie (?) <333
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że komentuję tak późno, miałam małą przerwę od blogów.
Weny~ <3
Nic nie szkodzi, nadrabiaj spokojnie, cieszę się,że jesteś ❤ Dziękuję bardzo, much love
UsuńGabu
ŚWIETNE opowiadanie :D , ale końcówki się nie spodziewałam i nie ukryję że troszkę się zawiodłam ;/ to nie może tak się skończyć ... xd ale ogółem super i czekam na więcej
OdpowiedzUsuń:D weny !