Title:"Nieplanowany kochanek Park Jimina"
Pairings: Jikook (Park Jimin & Jeon Jungguk)
Summary: Oesu napisałem drugą część, mam taką wenę, że aż szkoda by było tego nie wykorzystać. Teraz tylko jakoś uroczo to zakończyć, mamo pomocy ;-; #tylepresji
Dobra no to smutowy opis październikowego wieczora, pada słowo "penis", ostrzegam.
Dobra no to smutowy opis październikowego wieczora, pada słowo "penis", ostrzegam.
Co stało się chyba największym paradoksem całej tej ich relacji, to fakt, że wyszli z łazienki po obfitym w niecodzienne dźwięki kwadransie i nie zrezygnowali z planów ustalonych wcześniej. Kookie jak gdyby nigdy nic otworzył drzwi dostawcy, zapłacił i odebrał pizzę, Jimin usadowił się wygodnie w łóżku i włączył laptopa. Wszystko pozostało niezmienne, tak jakby cała zaistniała sytuacja nie wprowadziła pomiędzy nimi nic innego.
Jeon udawał. Przy podawaniu pieniędzy chłopcu z parującym pudełkiem w torbie, dłonie trzęsły mu się jak nigdy. Nie potrafił myśleć o niczym innym. A gwoli ścisłości "nikim" innym. Samo to, co przed momentem między nimi zaszło, było mniej istotne, choć młodszy nigdy nie podejrzewałby siebie o działanie w tak instynktowny i nieprzemyślany sposób.
Jeon udawał. Przy podawaniu pieniędzy chłopcu z parującym pudełkiem w torbie, dłonie trzęsły mu się jak nigdy. Nie potrafił myśleć o niczym innym. A gwoli ścisłości "nikim" innym. Samo to, co przed momentem między nimi zaszło, było mniej istotne, choć młodszy nigdy nie podejrzewałby siebie o działanie w tak instynktowny i nieprzemyślany sposób.
Kiedy stał tam i pożerał hyunga wzrokiem, poczuł, że nie może wyjść. Jakby coś w nim samym zablokowało mu możliwość ponownej ucieczki. Zrobił więc krok do przodu i zamknął drzwi, sam nie wiedział czemu, ale czuł potrzebę odizolowania ich od reszty mieszkania. Stworzył się osobny wszechświat, inna rzeczywistość, a przynajmniej tak chciał sobie wmówić.
Bardzo, bardzo wolno zbliżył się do Jimina, który nie spuścił z niego wzroku ani na ułamek sekundy. Chłopak miał tylko wrażenie, jakby z każdym kolejnym krokiem poszerzał swój uśmiech. Pomijając oczywiście samo to, że bez większych krępacji dalej się stymulował. Co za człowiek..
Jeon czuł, że jeśli teraz się zatrzyma, jeśli zawaha się choć na moment, wszystko przepadnie; on ucieknie, Jimin poczuje się oszukany i pewnie skończyłoby się na zmianie mieszkania. Oczywiście nie myślał o konsekwencjach kiedy musiał panować nad szarpiącym się w klatce piersiowej sercem, ani przez chwilę nie czuł się do tego wszystkiego przymuszony odgórnie. Sam nie wiedział jak udało mu się zebrać wystarczającą ilość odwagi, żeby podejść do Parka i cichutko, bezszelestnie uklęknąć pomiędzy jego rozchylonymi udami.
Nigdy nie zadawał sobie pytań czy jest gejem. Odpowiedź miała pojawić się sama, miał na pewnym etapie swojego życia po prostu wiedzieć, czy jest po jednej czy drugiej stronie tęczy. Nie podejrzewał jednak, że sprawy przybiorą taki obrót, a zostanie o wszystkim uświadomiony w łazience, klęcząc przed swoim nieziemsko zbudowanym i przystojnym współlokatorem. Tak, prawda była taka, że od początku pomyślał, że to będzie interesujący człowiek. Piękny - wręcz bez skazy, zdecydowany i pewny siebie. Problemy w szkole to pestka, zawsze można nadrobić, a braków w charakterze nie wypełnia się tak łatwo. Jimin był pod tym względem dopięty na ostatni guziczek.
Wszystko szło miło, wpadka z drugiego dnia znajomości nie przeszkadzała im aż tak bardzo, jak mogli to sobie wyobrażać, po prostu.. dobitnie ukazała prawdę o orientacji Parka, co Kookiemu wcale nie przeszkadzało. Przeczuwał, że ze sprawami łóżkowymi może być w tym wypadku różnie, ale nie spodziewał się już na samym początku, zastać Jimina najzwyczajniej pieprzącego jakiegoś chłoptasia przytarganego z klubu.
I jeszcze to, że się do niego odezwał.. ciągle miał miękkie kolana przywołując w myślach ten tembr głosu. To, jak odrobinę się załamał, jak wybrzmiał, wypełniając mu każdy zakątek umysłu.
Tak, Kookie udawał. Nie umiał powiedzieć sobie, że to było dla niego takie nic. Nigdy jeszcze nie wszedł z kimkolwiek w relację głębszą niż całowanie się za szkołą, w przerażeniu, że ktoś ich zobaczy. Po prostu nie był typem, do którego wszyscy lgnęliby jak zahipnotyzowani. W przeciwieństwie do Parka, rzecz jasna.
Więc nawet nie za bardzo wiedział kiedy jego mózg podjął decyzję, po prostu wszedł do tej cholernej łazienki i zamknął drzwi, a potem stało się..
To.
I nie umiał sobie wytłumaczyć własnego działania. Nie był może jakimś kalkulującym całe życie kujonem; znał się na pozwalaniu sobie na mały relaks i imprezowanie, ale przy okazji uczył się dobrze i był przykładnym studentem. Na pewno nie w głowie mu było dotykanie się po kątach z własnym współlokatorem.
A jednak na tym się skończyło.
No może nie tak do końca na tym, ale mniej więcej.
To.
I nie umiał sobie wytłumaczyć własnego działania. Nie był może jakimś kalkulującym całe życie kujonem; znał się na pozwalaniu sobie na mały relaks i imprezowanie, ale przy okazji uczył się dobrze i był przykładnym studentem. Na pewno nie w głowie mu było dotykanie się po kątach z własnym współlokatorem.
A jednak na tym się skończyło.
No może nie tak do końca na tym, ale mniej więcej.
Jimin.. nie udawał. Był co prawda mocno zaskoczony, oczywiście z pozytywnym wydźwiękiem, ale szybko oswoił się z nową sytuacją i przyjął ją na klatę, jak na prawdziwego mężczyznę przystało. Że niby jego pozycja była uprzywilejowana? Bzdura, miał prawo do takiego samego stresu! A gdyby nie był gejem, co wtedy?
No dobra, to mało prawdopodobna wersja zdarzeń.
W każdym razie Jiminowi było dobrze tak jak było. Wcale nie chciałby nic w tej sytuacji zmieniać. No może włączyć światło i mieć lepszy widok na to co działo się między jego nogami.
Co tam się działo, zapytacie? Ah, przyjemność opowiadać.
Oczywiście Kookie był mocno zestresowany, dało się to bez najmniejszych problemów wyczuć. Każdy krok jaki postawił w jego kierunku był wypełniony drżeniem kolan i przyspieszonym pulsem. Ale Jimin doskonale go rozumiał, nie było w tym nic dziwnego. Sam pewnie zemdlałby widząc siebie zadowalającego się w samotności. Jeszcze w tym półmroku, z podwiniętą koszulką.. w sumie Park czuł podziw dla Jeona, chłopak ciągle mógł się ruszać a nawet co jakiś czas łapał z nim wzrokowy kontakt, godne podziwu.
Jimin obserwował poczynania dongsaenga z niemałą satysfakcją. Młody, mimo ciężko wypracowanej opinii kompletnego prawiczka, w dwie sekundy znalazł się na kolanach. Proszę proszę, co potrafi zrobić hipnotyczne ciało Park Jimina.
Gdy już przyklęknął między udami swojego ukochanego hyunga, wyglądał na nieco zakłopotanego. Nigdy tego nie robił, to było jaśniejsze niż uśmiech Jimina, ale nie sprawiał wrażenia, jakby chciał się wycofać.
Delikatnie położył dłoń na wewnętrznej stronie uda Parka, przesunął nią po całej długości. Pod palcami mógł wyczuć wyraźnie zarysowane mięśnie, spięte pod wpływem dotyku.
Działał kompletnie instynktownie, sam nie myśląc zbyt wiele co i gdzie ma teraz zrobić.
Druga ręka powędrowała więc na tors Parka. Szeroko otwartą dłonią badał idealny brzuch, sunął po miękkiej skórze opinającej świetnie wyrzeźbione mięśnie, kończąc wędrówkę na boku Jimina, na którym delikatnie zacisnął palce.
Druga ręka powędrowała więc na tors Parka. Szeroko otwartą dłonią badał idealny brzuch, sunął po miękkiej skórze opinającej świetnie wyrzeźbione mięśnie, kończąc wędrówkę na boku Jimina, na którym delikatnie zacisnął palce.
Sam adresat pieszczot delikatnie się wyprężył, czując na sobie niepewny, lecz wyraźnie zaintrygowany dotyk.
I w tym momencie dłoń głaszcząca udo przesunęła dotychczasową granicę, powoli dotykając podbrzusza Jimina i zataczając kręgi coraz bliżej stojącego na baczność przyrodzenia.
Jimin dawno nie doświadczył czegoś takiego, tak dużej przyjemności z tak niewprawionej zabawy; przypomniał sobie własny pierwszy raz, kiedy cały w konwulsjach dotykał w męskiej ubikacji szkolnej swojego hyunga.
Teraz byli z Hoseokiem najlepszymi przyjaciółmi, ale wtedy, na samym początku myślał, że chce czegoś więcej. A jeśli chciał, to dostał - swój pierwszy raz w toalecie. Przeurocze wspomnienie, doprawdy. Poczuł dziwne deja vu.
Poprawił nieco swoje usadzenie i podparł się na rękach. Czyżby Park Jimin poczuł coś podczas zwykłej gry wstępnej? Nie, nie, to tylko taki dziwny odruch, rozbudzone wspomnienia, nic więcej..
Kookie spojrzał na niego z dołu, skrępowany i cały zarumieniony.
Jiminow zaparło dech.
Nie miał pojęcia jak, ale ten mały wywarł na nim niesamowite wrażenie, poczuł niezwykle przyjemne motyle w podbrzuszu. Nie powiedział jednak nic, chyba obaj woleli nie używać w tej sytuacji słów.
Jeon przesunął palcem wskazującym po całej długości naprężonego penisa przed swoją twarzą. Cóż, zdecydowanie nie wyobrażał sobie nigdy, że będzie to robił, a już zwłaszcza z nikim innym a swoim własnym współlokatorem.
Jimin zadrżał prawie niewyczuwalnie, z gracją wijąc biodrami. Usta przyozdobił delikatnym, niewinnym uśmiechem.
Jeon przesunął palcem wskazującym po całej długości naprężonego penisa przed swoją twarzą. Cóż, zdecydowanie nie wyobrażał sobie nigdy, że będzie to robił, a już zwłaszcza z nikim innym a swoim własnym współlokatorem.
Jimin zadrżał prawie niewyczuwalnie, z gracją wijąc biodrami. Usta przyozdobił delikatnym, niewinnym uśmiechem.
Wkrótce też smukła dłoń objęła jego męskość, poruszając niepewnie w górę i dół. Park przygryzł wargę, zamknął oczy wyczekując najlepszego.
Nie musiał czekać długo.
Kookie wiedziony już nie tylko instynktem, ale też tym jak reaguje na jego pieszczoty Jimin, zacisnął wargi w wąski pasek, zbierając całą odwagę jaką miał. Zaowocowało to niczym innym, jak rozchyleniem wcześniej szczelnie zamkniętych ust i wypełnieniem ich męskością hyunga. Najpierw objął wargami niewiele, sam nie miał pojęcia co się stanie. Słonawy posmak skóry, delikatna, jednak napięta tkanka. Wysunął język, zataczając leniwe kręgi wokół główki trzymanego w dłoni przyrodzenia. Nie mógł uwierzyć, że to robi. A mimo to nie przestał. Coś pchało go w nieznane - coś w nim samym.
Jimin był.. zachwycony. Gesty wykonywane przez współlokatora przyprawiały go o baardzo przyjemne mrowienie - w podbrzuszu i na udach. Delikatnie wysunął biodra do góry, wpychając członka odrobinę głębiej w Jeonowe usta. Co jak co, ale nie był z tych, którzy by się jakoś tam ograniczali. Był Park kurwa Jiminem, wolno mu. Niezwłocznie też jedną ręką złapał długie włosy Kookiego. Ha, teraz pojął sens ich zapuszczania, młody miał to zaplanowane od początku, wszystko jasne!
Poruszył się subtelnie wewnątrz ust dongsaenga. Młody nie wyglądał na zawiedzionego przejęciem inicjatywy i mimo, że zamknął oczy i nieco zmarszczył brwi, to widać było ulgę na jego twarzy.
Ah, Jimin był prawdziwym świętym. Zawinął biodrami, nadziewając przy okazji Kookiego jeszcze głębiej. Młody zakaszlał, ale nie cofnął głowy. Park wyraźnie poszerzył uśmiech.
Obaj prawie zgłupieli z zaskoczenia, kiedy po szczytowaniu młodszy po prostu przełknął. Oczywiście nie mogli pokazać tego po sobie, jednak Jimin aż otworzył szerzej oczy, czując dziwne ciepło w klatce piersiowej. Kookie jakby dopiero po fakcie zdał sobie z tego sprawę, zarumienił się po raz kolejny i wstał szybko, wycierając dłonią usta. Dopadł zlewu, gdzie bez chwili zwłoki umył dłonie i buzię, a w międzyczasie Jimin wstał, sprawnie podciągając spodnie i zapinając rozporek.
Wyszli z łazienki, nawet się do siebie nie odzywając. Stanęli w milczeniu, Kookie nie podnosił wzroku, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.
- Otworzę! - rzucił pospiesznie uratowany czerwonowłosy, chwytając portfel ze stołu i w mgnieniu oka doskakując do drzwi.
- Otworzę! - rzucił pospiesznie uratowany czerwonowłosy, chwytając portfel ze stołu i w mgnieniu oka doskakując do drzwi.
Jimin wzruszył ramionami udając się do swojej sypialni i usadawiając się wygodnie z laptopem na kolanach. Kto by pomyślał, że ten dzieciak takie rzeczy wyrabia, no no.
Oglądnęli trzy odcinki dramy, kiedy Kookie zaczął ziewać. Pizza dawno zniknęła, nawet okruszków nie zostało wiele.
Kłamstwem byłoby stwierdzić, że nie obawiali się co się teraz stanie. Leżeli w końcu w jednym łóżku, tuż przy sobie, wyczuleni na najdrobniejszy dotyk. A okazało się, że wcale nie było tak źle, jak przypuszczali. Po pierwszej zabawnej sytuacji w dramie, kiedy żaden nie powstrzymał cichego prychnięcia śmiechem, wrócili do całkiem normalnej relacji. Śmiali się już otwarcie, nawet udało się kilka razy skomentować coś na głos, bez większego skrępowania. Tak, najwyraźniej wszystko było w porządku.
Kłamstwem byłoby stwierdzić, że nie obawiali się co się teraz stanie. Leżeli w końcu w jednym łóżku, tuż przy sobie, wyczuleni na najdrobniejszy dotyk. A okazało się, że wcale nie było tak źle, jak przypuszczali. Po pierwszej zabawnej sytuacji w dramie, kiedy żaden nie powstrzymał cichego prychnięcia śmiechem, wrócili do całkiem normalnej relacji. Śmiali się już otwarcie, nawet udało się kilka razy skomentować coś na głos, bez większego skrępowania. Tak, najwyraźniej wszystko było w porządku.
Jeon przy czwartym odcinku zaczął przysypiać. I nie było to marzeniem Jimina, o czym wkrótce się przekonał.
Młodszy, na początku kompletnie nie groźnie, przymknął powieki, powoli zwieszając głowę w dół. Park zachichotał, co obudziło Kookiego, jednak tylko na moment. Zaraz na powrót opadła mu głowa, a obraz przed oczami znowu pociemniał. Nie chciał zasypiać, zwłaszcza tutaj i po tym co zaszło, ale to było silniejsze od niego, więc wkrótce odpłynął kompletnie.
Park podejrzliwie spoglądnął na swojego współlokatora.
Park podejrzliwie spoglądnął na swojego współlokatora.
- Kookie..? - mruknął, w końcu uśmiechając się zadowolony z braku odzewu i popychając go nieco biodrem tak, by młodszy wylądował na jego ramieniu. Co też się stało. Ku lekkiemu zdziwieniu, dongsaeng w półśnie objął ramię Jimina i wtulił się w niego mocno.
- Yaa.. - jęknął zaatakowany, spoglądając na śpiącą królewnę ze zmarszczonymi brwiami. Zaraz jednak poczuł śmieszne.. uczucie, tak. To chyba tak się nazywa.
Śpiący Jungguk wyglądał wyjątkowo uroczo. Jimin musiał przyznać przed samym sobą, że dongsaeng przypominał mu małego aniołka. No dobra, może nie aż tak małego, ale wszyscy wiedzą o co chodzi. Był po prostu słodki, co Park stwierdził z wielkim trudem.
Bo przecież do tej pory to on był najsłodszy i najcudowniejszy. Coś się miało zmienić?
Tej nocy spali razem i obudzili się obok siebie.
Wstał nowy dzień.
Słowa musiały wrócić, bo pierwsze spojrzenie w oczy i wiedzieli, że długo nie uda się oszukiwać - jeden drugiego jak i samych siebie.
- Cześć.
- Cześć..
..
- .. Wygodnie się spało?
- No jasne, tak.
...
- A Tobie? Nie było Ci ze mną ciasno, albo..
- Yaa, nie. Wszystko było idealnie.
-.. U-uh. To.. to dobrze, nie?
- Mhm. To dobrze.
...
- Dasz się gdzieś dzisiaj zaprosić..?
- Jimin-ah, ja nie wiem, ja...
- Shh. Nic nie szkodzi, spokojnie, wszystko jest jak być powinno. Pytam tylko czy pójdziesz ze mną na kolację.
- .. A.. A klub? Nie idziesz gdzieś z Hoseokiem?
- Klub poczeka, codziennie znajduję tam to samo. A Hoseokowi przyda się przerwa od mojego towarzystwa.
- Ha, brzmisz zupełnie jak nie Ty.
- Doprawdy? A może jednak coś mi do tej pizzy dosypałeś?
- Ani, hyung, nie no gdzieżby tam, ja, no proszę Cię, pff no...
- Kookie...
...
- AAA! HYUNG! Ni-ie, kurwa, stop, przestań łaskotać, aaa, umrę!!
- Hahaha!
...
Do przeczytania! - Gabi.
Dlaczego oni tak bez słowa ani nic ;----; Znaczy nie wiem co można by powiedzieć w takiej sytuacji ale no ej ;----; A ogólnie ta scena to po prostu *///////////////* Jak ja kocham takie momenty *^* I to jak są tak dobrze opisane *A* Kookiego bym nie podejrzewała o takie przejęcie inicjatywy... ale to pewnie ten urok Jimina :DDD A propo to jak aniołek wpływa na zmianę myślenia starszego, to jak sprawia, że zaczyna myśleć o kimś innym niż o sobie jest takie cudowne <3 Ich poranna rozmowa to jest po prostu cud, miód i orzeszki */////* Dawno tak nie piszczałam do monitora *///////* A więc Oppa bierz tyłek w troki i pisz mi tu 3 część bo znów przez Ciebie nie zasnę!!!!!! ;--------; Ja nie żartuję. Potrzebuje jej. Tutaj. Teraz. ;-----------;
OdpowiedzUsuńDodana, już już ;u;
UsuńEj strasznie mi miło czytać takie rzeczy, dziękuję, z resztą Ty wiesz jak ja Cię kocham.
Gabiś